Teraźniejszość i przyszłość chińskiego kina
  2013-04-04 20:01:17


Zhang Pimin

W ciągu ostatnich kilkunastu lat, kilka chińskich filmów odnotowało prawdziwy "sukces kasowy". Na przykład posłużyć może chociażby film Zagubieni w Tajlandii czy Wędrówki na Zachód. Każdy z nich zarobił ponad bilion yuanów, czyli ponad 500 milionów złotych. Fenomen ten jest dość zaskakujący, choćby ze względu na to, że w tym samym czasie powstało więcej niż zwykle filmów zagranicznych. Uważa się jednak, że najlepszy okres dla chińskiego kina dopiero nadejdzie.
Skąd biorą się sukcesy tutejszego kina i jakim sposobem może ono wejść do światowego kanonu filmowego?
Wiceprezes Głównego Urządu Radiofonii, Kinematografii i Telewizji Zhang Pimin, przewodniczący i delegat na doroczną sesję Ogólnokrajowego Komitetu Ludowej Konsultatywnej Rady Politycznej Ⅻ kadencji Han Sanping mówi w wywiadzie z naszym radiem o ciekawej przyszłości dla chińskich filmów.
Tym bardziej, że tutejsze kino jest wyjątkowo odporne na kryzys, który dotyka światową branżę filmową. Jego całkowity przychód w roku 2012 wyniósł 17 bilionów yuanów, tj. ponad 8,5 biliona złotych. Zhang Pimin, wiceprezes Głównego Urządu Radiofonii, Kinematografii i Telewizji powiedział nam, że fenomen ten oznacza to, że przeciętni Chińczycy wciąż lubią swoje filmy i chętnie je oglądają.
„Amerykańskie kino kładzie duży nacisk na wielkie sceny i megaprodukcje oraz silnie rozwinięty high-tech, a to widzów w Chinach dość szybko nudzi. Czas pokazał, że nasza publiczność docenia filmy zrobione przez naszych reżyserów, szczególnie te dobrze zekranizowane, które zbliżają ją do normalnego życia przeciętnego Chińczyka".
Jego zdaniem obecna, dobra sytuacja chińskiego przemysłu filmowego to nieprzypadkowe zjawisko i rezultat reformy branży w ciągu ostatnich 10 lat.
„Rozwój chińskiej kinematografii to efekt reform ostatnich 10 lat. Obecnie nasz przemysł filmowy otwarty jest dla wszystkich zainteresowanych promocją naszej kultury. Tak jak dla młodych chińskich reżyserów".
Ale chińskie kino otwarte jest także dla producentów zagranicznych. I tak np. ostatnia umowa podpisana przez Chiny i Stany Zjednoczone dała zielone światło produkcjom z Hollywood, które wchodzą do chińskich kin. Efektem tego było to, że w 2012 roku po raz pierwszy od 10 lat w tutejszych kinach wyświetlono więcej filmów zagranicznych niż chińskich. Ale Han Sanping, delegat na doroczną sesję Ogólnokrajowego Komitetu Ludowej Konsultatywnej Rady Politycznej Ⅻ kadencji uważa, że to jest zjawisko przejściowe, i że importowane filmy nie są zagrożeniem dla krajowych.
„Myślę, że w tym roku rezultat będzie odwrotny. Nawet w tym momencie, oglądalność chińskich filmów jest niewiele mniejsza niż zagranicznych i wynosi 48.9% do 51.1%. Te dane oznaczają, że nawet popularne filmy z Hollywood, które już są na chińskim rynku, cieszą się podobną popularnością jak filmy rodzine. I mam nadzieję, że nasza kultura, trwająca już od ponad 5 tys. lat jest na tyle silna, że nie da się wyprzeć produkcjom zagranicznym."
Superprodukcje, takie jak Zagubieni w Tajlandii odniosły ogromny sukces w Chinach, ale nie przełożył się on na wielką popularność za granicą, co pokazuje, że chińskie kino czeka jeszcze dużo pracy związanej z autopromocją. Zdaniem Hana Sanpinga film Zagubieni w Tajlandii pokazuje jednak, że Chiny już są światowym mocarstwem filmowym, posiadającym dwie znaczące przewagi. "Jedna to zdolność produkcyjna, a druga to potencjał konsumpcyjny. Ale nasze filmy mimo tego, że kręcone są głównie dla chińskich widzów zarabiają także w Stanach Zjednoczonych i Europie"
Dlatego chiński przemysł filmowy przyciąga coraz większą uwagę zagranicznych inwestorów i filmowców. Nie dziwi już to, że coraz firmy z Hollywood chcą kręcić koprodukcje w Chinach.
Zhang Pimin uważa, że uzmocni to wpływy i promocję chińskiej kultury na świecie.
„Dobrą rzeczą jest to, że mamy ogromny rynek, co daje nam prawo do decydowania w ważnych kwestiach. Kiedy nasze kino zarabiało mniej nikt nie zwracał na nas uwagi, ale gdy nakreciliśmy najbardziej kasowy film na świecie, wszyscy chcą z nami współpracować" - podsumował.