Zatarg handlowy między Chinami i USA przesuwa się w kierunku wybuchu wojny handlowej. Przez ponad trzy miesiące Stany Zjednoczone wielokrotnie wyrażały groźby dotyczące nakładania cła na chińskie towary eksportowane o wartości nawet setek miliardów dolarów. Podstawą tej serii nieuzasadnionych prowokacji jest stworzona przez stronę amerykańską koncepcja "agresji ekonomicznej".

Peter Navarro, doradca Białego Domu do spraw handlu, opublikował niedawno raport pod tytułem: "Chińska agresja ekonomiczna zagraża technologii i prawom własności intelektualnej Stanów Zjednoczonych i świata". W marcu prezydent USA Donald Trump podpisał memorandum przeciwko Chinom i także użył stwierdzenia "agresja ekonomiczna". Strona chińska oraz inne państwa uważają, że określenie to jest fałszywe i jest nową wersją "teorii zagrożeń z Chin".

Przyjmując argumentację strony amerykańskiej, można by stwierdzić, że to Stany Zjednoczone prowadzą agresywne działania na szeroką skalę. USA prowadzą globalną politykę wojskową, finansową i technologiczną, stawiając swój interes jako piorytet i nie uznając interesów swoich sojuszników i konkurentów.

Według strony amerykańskiej, która przyjmuje rolę "światowego policjanta", otwarcie Chin na świat i rozszerzenie międzynarodowej współpracy to akt "agresji ekonomicznej". Należy przypomnieć, że pojawiająca się przez dziesięciolecia "teoria zagrożenia Chin" i "chińska teoria upadku" nigdy się niezrealizowały. Chiny nigdy nie upadły a ich rozwój nie był zagrożony, zaś Stany Zjednoczone nieprzerwanie uważają, że Chiny są dla nich najpotężniejszym konkurentem.

Należy podkreślić, że w ciagu 40 lat reform i otwarcia, Chiny nigdy nie uległy naciskom z zewnątrz, ale integrowały się ze społecznością międzynarodową. Chiny wciąż się rozwijają i jest to jest niewątpliwie ważny wkład w globalną politykę oraz gospodarkę.