Chińskie Ministerstwo Handlu złożyło w czwartek oświadczenie, w którym po raz kolejny wyjaśniło i obaliło podstawowe zarzuty wysunięte przez Stany Zjednoczone. Jest to odpowiedź na opublikowane we wtorek przez Biuro Przedstawiciela Handlu USA „Oświadczenie dotyczace uruchomienia mechanizmu z artykułu 301 ustawy o handlu". W dokumencie tym strona amerykańska zarzuciła Chinom „prowadzenie nieuczciwych praktyk" w chińsko-amerykańskich kontaktach gospodarczych i handlowych, a także „kradzież własności intelektualnej" i „wymuszenie transferu technologii". Chińskie Minsiterstwo Handlu zaznaczyło, że strona amerykańska "wypaczyła fakty".

Po pierwsze, jeśli chodzi o problem deficytu handlowego, to chińskie Ministerstwo Handlu podkreśliło, że główna przyczyna problemu polega na tym, że „stawka oprocentowania oszczędności krajowych USA jest zbyt niska, zaś dolar odgrywa ważną funkcję jako międzynarodowa waluta rezerwowa" . Ponad to strona chińska pisze, z "USA z zimnowojenną mentalnością, wprowadziło sztuczne ograniczenia w eksporcie wyrobów high-tech wykorzystując własną przewagę w tej dziedzinie. "

Deficyt handlowy USA wynika raczej z braku równowagi w jego strukturze gospodarczej, a nie z bilateralnej nierównowagi handlowej. Profesor Stephen Roach z Uniwersytetu Yale ostrzegał, że jeśli rząd USA nie rozwiąże fundamentalnego problemu niedoboru oszczędności i będzie traktować Chiny jako kozła ofiarnego, to może doprowadzić do tego, że będzie zmuszone do handlu z krajami, które mają wyższe koszty produkcji. Jest to równoznaczne z narzucaniem wyższych podatków na amerykańskich konsumentów - zaznaczył ekspert.

Jeśli chodzi o status dolara to obecnie ponad 65% światowych rezerw walutowych jest właśnie w tej walucie, a ponad 80 kursów walut jest z nim związanych. Na rynku walutowym, prawie 80% transakcji rozliczanych jest w dolarach amerykańskich. Daje to USA prawo do "totalitaryzmu finansowego", co może nieuchronnie doprowadzić do ogromnego salda ujemnego w handlu. Innymi słowami, Stany Zjednoczone mogą utrzymać międzynarodową pozycję walutową dolara jedynie poprzez utrzymywanie relatywnie dużego deficytu handlowego.

Zaś jeśli chodzi o problem ograniczenia eksportu zaawansowanych technologii, to deficyt USA w stosunku do Chin w tym obszarze stanowi prawie 40% całkowitej wartości. Jeśli Stany Zjednoczone otworzą się na rynek, wówczas problem z deficytem chińsko-amerykańskiego handlu zostałby znacznie zmniejszony .

Po drugie, oskarżenie dotyczące "kradzieży praw własności intelektualnej" jest bezpodstawne. Obecnie ochroną praw własności intelektualnej w Chinach są objęte m.in. prawa autorskie, znaki towarowe, patenty, tajemnice handlowe, oznaczenia geograficzne, nowe odmiany roślin, projektowanie obwodów scalonych. Sieć ochrony praw własności intelektualnej jest kształtowana w Chinach na wielu poziomach .

Po trzecie, tak zwany problem "zmuszenia do transferu technologii" jest fałszywy. Istotą gospodarki rynkowej jest gospodarka kontraktowa, a transfer technologii między przedsiębiorstwami jest działaniem na zasadzie równej wymiany i dobrowolnego kontraktu. Wiele przedsiębiorstw zagranicznych, w tym firmy amerykańskie, z własnej potrzeby zajęcia chińskiego rynku, samowolnie zaproponowały przekazanie technologii.

Jeśli chodzi o zarzuty przeciwko chińskiej polityce przemysłowej „Made in China 2025" to celem Stanów Zjednoczonych jest tłumienie chińskiej produkcji wysokiej technologii i zahamowanie rozwoju Chin .

W sparwie polityki subsydiów przemysłowych to rząd USA zapewnia rocznie 5 milionów dolarów finansowania dla każdego krajowego centrum innowacji w latach od 2015 do 2024 roku. Jeśli amerykański rząd nie daje firmom dotacji gruntowej czy nie obniża opłat celnych, trudno wyobrażać sobie innowację i dobrobyt w dzisiejszej „Dolinie Krzemowej" .

"Made in China 2025" to plan rozwoju, który jest oparty na wiodącej pozycji na rynku, jest on otwarty i kompatybilny.

Oczywiście, Stany Zjednoczone przyjmują podwójne standardy w celu ograniczenia rozwoju zaawansowanego przemysłu produkcyjnego w Chinach. Hegemonistyczne działania wynikają z tego, że Biały Dom nie potrafi rozwiązać problemów strukturalnych w Stanach Zjednoczonych i chce przesunąć odpowiedzialność. Jednocześnie odzwierciedla to zaniepokojenie USA wobec rozwoju Chin, stąd próba "stłumienia w zarodku" konkurenta.