Pasażerowie wycieczkowca „Diamond Princess", u których nie wykazano zarażenia koronawirusem, w środę zaczęli opuszczać pokład statku. Pierwsze 500 podróżnych mogło wrócić do domu. Ta dobra informacja nie rozprasza jednak epidemii.

Do środy zdiagnozowano na statku 621 przypadków zarażenia koronawirusem, wskaźnik infekcji wynosi aż 16,8%. Liczba zarażonych osób jest tylko mniejsza niż liczba potwierdzonych diagnoz w siedmiu prowincjach w Chinach, w tym w Hubei i Guangdong.
Dlaczego statek wycieczkowy staje się ruchowym „bankiem wirusów"? Po pierwsze, ze względu na szczelność, po drugie na częsty kontakt z przestrzenią publiczną. Następnie zaś podjęto nieodpowiednie działania w zakresie zapobiegania epidemii, które są bezpośrednią przyczyną pogorszenia się sytuacji.

Japoński profesor chorób zakaźnych na Uniwersytecie Kobe, Iwata Kentaro , we wtorek po przybyciu na statek zarządził kwarantannę. W nagranym wideo, stwierdza, że zarządzanie zapobieganiem epidemii na pokładzie było „nieszczęśliwe" i nie było na nim odpowiedzialnego eksperta. Profesor Kentaro, który brał udział w działaniach podczas walki z epidemią wirusa Ebola i SARS, stwierdził, że w porównaniu z tamtymi przypadkami, sytuacja na statku „mogła zagrozić jego życiu".

Sytuacja na pokładzie „Diamond Princess" pokazała nam jak potężny jest wirus. W rzeczywistości z pewnego punktu widzenia udowodniono konieczność i pilną decyzję Chin o odcięciu zewnętrznego kanału centrum epidemii i podjęciu szeregu rygorystycznych środków na początku epidemii.

Niektórzy internauci pytali, dlaczego Japonia nie pozwoliła pasażerom wysiąść? Ponieważ w Japonii trudno jest przygotować ośrodek izolacyjny, który może pomieścić ponad 3000 osób w krótkim czasie.
Od wybuchu epidemii w całych Chinach rozległy się alarmy pierwszego poziomu, co w wielu krajach jest niewyobrażalne i niemożliwe. Jest to szereg potężnych środków przyjętych przez Chiny, które skutecznie kontrolują epidemię.