Informacja o naszej redakcji  Informacja o CRI
Nauka chińskiego    Gorące tematy    Poczta radiowa    Chińskie ABC    
Strona głównaWiadomościKulturaGospodarkaTurystyka i SpołeczeństwoSportInetradio
 
  Komentarz: Zmiana amerykańskiej polityki bliskowschodniej i polityki wobec Iraku, będzie brzemienna w skutki.  
   2006-12-01 19:16:20    CRI

We czwartek 30 listopada w stolicy Jordanii - Ammanie, prezydent USA George W. Bush spotkał się z premierem Iraku Nurim al - Malikim. Jest to pierwsze spotkanie przywódców USA i Iraku w kraju trzecim na przestrzeni ostatnich ponad trzech lat, które minęły od zakończenia wojny irackiej. Obecnie Irak zalała nowa fala aktów przemocy, dlatego też obecny szczyt amerykańsko-iracki przyciągnął bardzo dużą uwagę świata. Jak ujawniono, zmiana amerykańskiej polityki bliskowschodniej i polityki wobec Iraku, będzie brzemienna w skutki.

Po pierwsze, zespół zajmujący się badaniem problemu irackiego, który przedstawić ma administracji Georga Busha polityczne propozycje, 6 grudnia oficjalnie zaprezentuje rządowi raport. Autorzy raportu zaproponują prezydentowi Bushowi stanowisko w sprawie problemu wycofania wojsk z Iraku. Od przyszłego roku wojska amerykańskie będą stopniowo wycofywane z Iraku. Członkowie zespołu opracowującego raport są zdania, iż premier Iraku Nuri al - Maliki nie będzie działać na rzecz zawarcia kompromisu politycznego z innymi irackimi ugrupowaniami politycznymi, jeśli - w jego opinii - nikt nie wywrze presji na rząd Busha. W raporcie nie ujawniono, czy wojska amerykańskie stacjonujące w Iraku wycofają się do USA, czy też do okolicznych krajów. Prócz tego, około 70 tys. amerykańskich specjalistów w zakresie wyszkolenia militarnego, logistyki i żołnierzy oddziałów szybkiego reagowania, nadal pozostanie w Iraku po wycofaniu oddziałów bojowych.

Po drugie, autorzy raportu nalegają na rząd Busha, aby wzmocnił on działania dyplomatyczne w strefie Bliskiego Wschodu, w tym i doprowadził do bezpośredniego kontaktu USA z Iranem i Syrią. Obecnie coraz bardziej intensywne stają się kontakty dyplomatyczne Iraku z Iranem i Syrią. Coraz bardziej widoczne staja się też działania dwóch sąsiadów Iraku na rzecz pomocy temu krajowi. We czwartek na wspólnej konferencji prasowej Maliki ponownie ogłosił, że gotów jest wraz ze wszelkimi osobami, które chcą współpracować z rządem irackim, a zwłaszcza z sąsiednimi krajami Iraku - Iranem i Syrią, czynić wspólne wysiłki. Choć Bush otwarcie odmówił wsparcia tej propozycji i nie włączył Iranu i Syrii w proces budowy bezpieczeństwa w Iraku, to w aktualnej coraz groźniejszej sytuacji wewnętrznej w Iraku, Stany Zjednoczone dały już temu państwu cichą zgodę na uzyskanie od dwóch krajów sąsiednich pomocy, celem poprawy bezpieczeństwa. Nie można wykluczyć, iż w przyszłości Stany Zjednoczone prowadzić będą w sposób pośredni działania dyplomatyczne z Iranem i Syrią. Oczywiście, Iran i Syria będą domagać się od USA uczynienia ustępstw w innych sprawach. Chodzi tu m.in. o irański program atomowy i problem libański. Sytuacja na Bliskim Wschodzie ulegnie reakcji łańcuchowej.

Po trzecie, możliwe jest, że USA raz jeszcze zwrócą wielką uwagę na rozwiązanie problemu palestyńsko-izraelskiego. Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice towarzyszyła prezydentowi Buszowi podczas szczytu NATO w Rydze, skąd następnie - we czwartek - udała się do Palestyny i Izraela, na spotkanie z ich przywódcami. Obecna podróż Rice daje ludziom dużo do myślenia. Celem podróży Busha do Jordanii na spotkanie z premierem Iraku Malikim, jest doradzanie przez sąsiadującą z Irakiem Jordanię, jak Stany Zjednoczone powinny wybrnąć ze skomplikowanej sytuacji w Iraku. Jordania i inne kraje arabskie konsekwentnie uważają, że źródłem i trzonem zaostrzenia sytuacji w strefie Bliskiego Wschodu jest problem palestyński i jedynie po rozwiązaniu tego kluczowego problemu będzie możliwe ustabilizowanie sytuacji w Iraku. Z różnych znaków wydaje się, że rząd Bush uwzględnia teraz to zdanie. We czwartek w Jerychu - mieście na Zachodnim Brzegu Jordanu Condoleezza Rice ogłosiła, że USA będą jeszcze energiczniej działać na rzecz przyspieszania bliskowschodniego procesu pokojowego. Czy jednak Stany Zjednoczone po raz kolejny - jak zapowiedziała to amerykańska sekretarz stanu - staną się motorem procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie, pokaże czas.

      Muzyczne Ch.R.M.
      Wiadomości
      Komentarz
 
 
 

    Linki    Kontakt