Przed rozpoczęciem podróży po Tybecie miałem mieszane uczucia. Pragnieniu poznania tamtejszych krajobrazów i mistycznej kultury religijnej towarzyszyła obawa przed ewentualnym atakiem choroby wysokościowej.
Nasz samolot wylądował o 15:30. Zmiana wysokości i ciśnienia zaczęła na mnie działać niemal natychmiast - tak jak się spodziewałem. Po drodze widziałem dziko żyjące jaki.
Mój pierwszy dzień w Tybecie: Miałem odpocząć i dostosować się do lokalnych warunków klimatycznych. Trochę pospacerowałem po ulicach Lhasy. Mieszkańcy miasta powiedzieli mi, że 95% ludności zamieszkującej Tybet stanowią Tybetańczycy, a pozostałe 5% to Hanowie, z których 80% pochodzi z prowincji Sichuan.
|