Zanotowany w minionym roku wzrost importu zbóż wywołał w Chinach pewne zaniepokojenie. Od stycznia do listopada z zagranicy sprowadzono bowiem łącznie 10 milionów 775 tysięcy ton pszenicy, kukurydzy i ryżu. Wzrost w porównaniu z analogicznym okresem roku 2011 wyniósł zatem aż 294,5%. Dane te wywołały wątpliwości co do możliwości utrzymania założonej przez chińskie władze minimalnej granicy samowystarczalności zbożowej, którą określono na poziomie 95% krajowej podaży.
Międzynarodowa edycja "Renmin Ribao", czyli "Dziennika Ludowego", przytacza dziś opinie ekspertów, którzy nie widzą w tym gwałtownym wzroście importu zagrożenia dla bezpieczeństwa zbożowego Chin. Specjaliści zwracają uwagę na fakt, że nawet przy tak znaczącym wzroście importu, ubiegłoroczne kwoty obowiązujące w przywozie zbóż spoza Chin zostały wykorzystane w mniej niż 50%.
Li Guoxiang z Instytutu Rozwoju Wsi Chińskiej Akademii Nauk Społecznych przekonuje, że wzrost importu zbóż jest wynikiem różnic cenowych, a nie uzależnienia Chin od międzynarodowego rynku żywności. Główny ekonomista Ministerstwa Rolnictwa Bi Meija uważa z kolei, że główną przyczyną zwiększonego importu jest dywersyfikacja popytu konsumpcyjnego w Chinach, będąca konsekwencją wzrostu zamożności ich mieszkańców.