Zorganizowany 6 marca w Warszawie szczyt Grupy Wyszehradzkiej wzbudził wyjątkowe zainteresowanie, gdyż do przywódców Polski, Czech, Słowacji i Węgier dołączyli tym razem kanclerz Niemiec i prezydent Francji.
Merkel i Hollande poszukują nowych sojuszników, którzy poparliby europejski "traktat o konkurencyjności", a więc dalej idące reformy i integrację Unii Europejskiej. Nie mogą w tej kwestii liczyć ani na dotknięte kryzysem zadłużeniowym państwa Europy Południowej, ani na sprzeciwiającą się wszelkim wspólnotowym inicjatywom Wielką Brytanię.
Niemiecko-francuska propozycja zmierza do rozwiązania problemów gospodarczych Europy w sposób zasadniczy, zamiast dotychczasowych prób radzenia sobie jedynie z objawami. Berlin i Paryż proponują m.in. wydłużenie wieku emerytalnego i likwidację indeksacji płac. Szczegóły mają być znane w maju, a dyskusja - mają nadzieję Merkel i Hollande - rozpocznie się w czerwcu.
Idące w podobnym kierunku propozycje Niemcy zgłaszały już w ubiegłym roku, ale rozbiły się one wówczas o sprzeciw wielu innych państw członkowskich Unii.
Polska jest w tych staraniach szczególnie ważnym partnerem dla Niemiec i Francji. Należy bowiem do państw, które bardzo aktywnie włączają się w próby zakończenia kryzysu zadłużeniowego w strefie euro, mimo że sama nie jest jeszcze jej członkiem ani nie dotyka jej problem nadmiernego zadłużenia. Już choćby pozycja szóstej co do wielkości unijnej gospodarki czyni z Polski ważnego partnera, a dodatkowo wypracowała sobie ona opinię państwa bardzo odpowiedzialnego w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Dlatego Berlin i Paryż dostrzegają w Warszawie wiarygodnego partnera, z którym tworzyć mogą europejską "trojkę" promującą postęp procesu integracji.