Wspominaliśmy już o tym, że w ostatnich latach w Chinach trwa mieszkaniowy boom. Zwłaszcza na obrzeżach miast, widać wiele trwających budów dużych osiedli, składających się przeważnie z wielopiętrowych bloków. Takie budownictwo tutaj dominuje. Wyburzane są całe kwartały tzw. hutongów, czyli prymitywnych domostw liczących czasem i po kilkaset lat, które dla przybysza z zewnątrz są atrakcją samą w sobie. Do tego stopnia te często ledwo stojące domki z szarej cegły przyciągają turystów, że organizuje się po ich kwartałach, objazdy połączone ze zwiedzaniem. Jednak to co dla turysty jest atrakcją, dla mieszkających i żyjących tam jeszcze milionów ludzi, stanowi raczej udrękę. Domy te pozbawione są często kanalizacji a i z elektrycznością w wielu, także bywają problemy. Część z nich ma zostać zachowana jako kulturowe dziedzictwo, i być pod ochroną konserwatora zabytków. Jednak los większości jest przesądzony.Na ich miejscu powstają drapacze chmur, które, co jest tu częstym widokiem, sąsiadują z hektarami małych domostw, wyglądających dosłownie, jak nie z tej epoki i nie z tego świata. Takie kontrastowe widoki, spotkać można w Chinach w wielu jeszcze miejscach. Jednak mieszkaniowy boom spowodował również wzrost cen mieszkań, a nawet spekulację nimi, podobną do tej, jaka dwa trzy lata temu, miała miejsce w Polsce. Ludzie, których stać było na kredyt mieszkaniowy (tu w Chinach przyznawany na bardzo korzystnych warunkach) kupowali jedno mieszkanie dla siebie, a nastepne na sprzedaż. Wprawdzie różne bonusy kredytowe na zakup kolejnego mieszkania są ograniczane, to jednak ceny wciąż rosną. W 70 największych tutejszych miastach, wzrosły w ostatnim czasie o około 8%. Wzrastają także ceny mieszkań na rynku wtórnym. Prasa donosi o rekordach padających na rynku mieszkań luksusowych w Pekinie czy Szanghaju. Aby pozwolić sobie na kupno metra kwadratowego w takim budynku, osiągającego czasem cenę ponad 100 tys. juanów /czyli ok. 40 tys. złotych!/, zarabiający przeciętnie mieszkaniec wspomnianego Szanghaju, musiałby zgromadzić dochody z 7 lat pracy, a mówimy - przypomnę - tylko o jednym metrze2. To oczywiście przykłady skrajne, zaś mieszkania o takich cenach dostępne są tylko dla tutejszych lub zagranicznych milionerów. Jednak analitycy rynku nieruchomości ostrzegają przed przegrzaniem rynku. Wzrost cen sprawia, że mimo dużej dostępności kredytów mieszkaniowych, ponad 80% ludzi w miastach nie może sobie pozwolić na kupno mieszkania. Myśli się, aby dla osób o niższych dochodach, uruchomić program preferencji finansowych, pozwalający także im, na zakup własnego lokum, choćby o podstawowym standardzie. Ukrócona ma być również spekulacja mieszkaniami, a zwłaszcza gruntami, które skupowane są po zaniżonych cenach przez różne firmy, a nasępnie odsprzedawane z wielokrotnym przebiciem. Od reformy chińskiego rynku mieszkaniowego, upływa w tym roku 20 lat. Wtedy to zdecydowano o wprowadzeniu mechanizmów rynkowych i odstąpieniu od rządowych przydziałów na mieszkania. Jednak jak widać są teraz nowe problemy, które sprawiają, że przed wieloma mieszkańcami Państwa Środka, droga do spełnienia marzenia o własnym M, jest jeszcze bardzo długa.