W Chinach przyznaje się publicznie, że szybki wzrost gospodarczy, którego świadkami jesteśmy w ostatnich latach, odbywa się niestety, kosztem środowiska. Z jednej strony tempo tego wzrostu władze starają się utrzymać za wszelką cenę, bojąc się recesji, z drugiej widzą, że zatrucie powietrza i wody, już dawno przekroczyło normy, które tutaj i tak traktowane są bardzo liberalnie. Jednak dalsze pozostawienie problemu samemu sobie, może uderzyć w podstawy chińskiego wzrostu gospodarczego i zdrowie społeczeństwa. W ostatnim czasie okazało się że wodę zatruwa tu nie tylko przemysł, ale również rolnictwo. Chińskie służby odpowiedzialne za kontrolę jakości wód w rzekach i jeziorach alarmują, że zbyt dużo związków fosforu i azotu, trafia do zbiorników wodnych, właśnie z upraw rolnych. Ocenia się, że jest to połowa ogółu zanieczyszczeń, dostających się do wód Państwa Środka. Chiny chcą być krajem całkowicie samowystarczalnym jeśli chodzi o wyżywienie. Nie będzie to łatwe, bowiem pod uprawy nadaje się zaledwie niecałe 10 procent gruntów. Wzrost produkcji żywności okupiony jest więc degradacją gleby, którą nadmiernie nawozi się, głównie nawozami sztucznymi. Te problemy znane są także w innych państwach świata, w tym i na naszym europejskim kontynencie. Jednak powoli udało się z nimi uporać z lepszym bądź gorszym skutkiem. Przed Chinami dopiero rozwiązanie dylematu czyli, szybki postęp – czy czyste środowisko? Państwo próbuje częściowo ratować sytuację, przenosząc niektóre uprawy za granicę, choćby do wybranych krajów afrykańskich czy np. Kazachstanu. Jednak to rozwiązanie, jest raczej doraźne, i nie rozwiąże problemu. Dlatego postawiono na budowę tysięcy oczyszczalni ścieków, inwestycje w czyste technologie energetyczne itd. Jednak na efekty przyjdzie poczekać dobrych parę lat. Nic bowiem nie wskazuje na to, aby gospodarka chińska zwolniła. Tym samym środowisko naturalne, nadal będzie obciążone ponad miarę. Problem jest nie tylko wewnątrzchiński, ale międzynarodowy, gdyż niektórzy sąsiedzi Chin, jak Japonia czy Korea Południowa skarżą się, że i do nich docierają kwaśne deszcze wywołane przez przemysł Państwa Środka. Inny kłopot to powietrze w miastach. Poziom jego zanieczyszczenia jest przyczyną wzrastającej liczby chorób płuc, nowotworów i tych związanych z krążeniem. Dokłada się do tego także, lawinowo rosnąca liczba samochodów na ulicach. Przy bezwietrznej, upalnej pogodzie, smog w tutejszych miastach czuć oraz widać „gołym okiem". Jednak świadomość skali zagrożenia, jest w Chinach coraz większa, o czym tutejsze media często informują. Każdemu otwarciu nowego zakładu, towarzyszą równolegle zapewnienia, że przy jego budowie uwzględniono wszelkie ekologiczne zabezpieczenia, normy itd. To, że problem nie jest już lekceważony i spychany na dalszy plan, nieźle rokuje na przyszłość. Oby postęp w dogonieniu przez Chiny światowych standardów ekologicznych były równie szybki, jak postępy czyniony przez chińską gospodarkę.