Pekiński Salon Samochodowy, które właśnie się zakończył i który odwiedziła rekordowa liczba osób, wynosząca 800 tysięcy, miał niejako podwójne znaczenie. Jak wszystkie imprezy tego typu był prezentacją nowości i możliwości światowych producentów aut. Jednak w Chinach gdzie w zeszłym roku sprzedano 13 milionów 640 tysięcy sztuk pojazdów, a tylko w pierwszym kwartale tego roku 4 miliony 610 tysięcy, światowi potentaci liczą na wyjątkowo szybkie odrobienie strat poniesionych w skutek światowego spowolnienia gospodarczego, które mocno odczuł przemysł motoryzacyjny. Stąd promocja na pekińskich targach była dla nich szczególnie ważna. Wielu bossów koncernów samochodowych, na licznych spotkaniach z dziennikarzami, podkreślało znaczenie tutejszego rynku dla branży. Przekonywali, że chiński rynek stał się dla nich priorytetowy. Tu zamierzają prezentować wiele nowości, wprowadzać nowe rozwiązania i nęcić, zwłaszcza bogatych Chińczyków, ofertą aut luksusowych, których dynamika sprzedaży jest w Państwie Środka bardzo wysoka. Oczywiście nie była to czysta kurtuazja. Wystawione w salonie najdroższe modele sportowych aut, znalazły ponoć natychmiast nabywców, wśród tutejszych milionerów. Rynek chiński faktycznie wydaje się być nienasyconym przez najbliższe lata, a państwo poprzez różne dopłaty i ulgi, stara się ten trend podtrzymać, widząc w nim szansę na stymulowanie konsumpcji i całej gospodarki. Nie brak jednak i opinii, iż tutejszemu rynkowi grozi wkrótce przegrzanie. Pekińskie targi motoryzacyjne to oczywiście wielki show, piękne auta i modelki, choć widać, że imprezy te na świecie nie są robione już z takim rozmachem jak kiedyś. Oszczędności i przycięcie budżetów na promocję i reklamę zrobiły swoje, co było widać na niektórych stoiskach, ale nie na tych, które swą ofertę kierują na tutejszy głównie rynek. Pekińska impreza potwierdza trend lansowania pojazdów „eko"lub zwanych też „zielonymi". Praktycznie każdy liczący się światowy producent, ma już takie auta w ofercie i zapowiada wypuszczenie kolejnych modeli. Wydaje się, że nie jest to już tylko kwestia mody, ale trwały trend, który jednak nie wiadomo czym się zakończy. Wielość rozwiązań jest bowiem duża. Mamy więc znane od lat pojazdy hybrydowe, elektryczne, silniki tradycyjne lecz z ograniczoną do minimum emisją spalin, itd. Producenci roztaczali na pekińskiej imprezie wizje aut, których baterie już wkrótce będziemy mogli ładować ze zwykłego domowego gniazdka elektrycznego. Problem w tym, że takie zapowiedzi słychać na motoryzacyjnych show już od lat. Postęp w tej dziedzinie na pewno dokonał się ogromny i zainwestowane w tego rodzaju napęd pieniądze, muszą się producentom zacząć zwracać, jednak na razie tradycyjne silniki benzynowe czy diesla mają się dobrze. Kiedy nastąpi rzeczywisty przełom? Na to pytanie na razie nikt jeszcze nie znalazł odpowiedzi. Nie udzieliła jej także pekińska impreza. O planach poszczególnych firm samochodowych, będzie jeszcze okazja w naszym programie gospodarczym, powiedzieć wkrótce trochę więcej.