Na przejściach dla pieszych w Pekinie trzeba uważać!

Poruszanie się po ulicach chińskich miast wymaga przyswojenia sobie kilku zasad. Myślę tu o przemieszczaniu się w charakterze pieszego, bowiem zasiadanie za kółkiem samochodu to zupełnie inny temat. Tak więc do rzeczy. Po pierwsze przybysz np. z Europy musi zapomnieć o obowiązującej w większości państw naszego kontynentu zasadzie, że kierowca bezwzględnie powinien zatrzymać się, jeżeli w okolicach przejścia dla pieszych, a tym bardziej na pasach pojawi się człowiek.

Piesi w Chinach nie zawsze przechodzą przez jezdnię w miejscach, które są do tego przeznaczone...

W Chinach ta zasada nie obowiązuje i to pieszy, jeśli oczywiście nie ma świateł, musi ustąpić samochodom, bowiem ich kierowcy nawet nie raczą przyhamować widząc ludzi. Należy o tym bezwzględnie pamiętać, bowiem o tragiczną pomyłkę nietrudno. Kierowcy są przekonani, że pieszy widząc ich, zatrzyma się, albo przyspieszy kroku. Turyści z Europy liczą na to, że kierowca zwolni lub ich przepuści. Mogą srogo się przeliczyć. Inna sprawa, że Chińczycy nie ułatwiają życia tutejszym kierowcom i często przechodzą przez jezdnię jak chcą i gdzie chcą, nie zważając na światła. Kierowcy stosują się do wskazań sygnalizacji i zatrzymują na czerwonym świetle, jednak w Chinach obowiązują odmienne przepisy i pojazdy skręcające w lewo lub w prawo, mogą to robić na wielu skrzyżowaniach, pomimo palącego się czerwonego światła. Wziąć trzeba to pod uwagę przechodząc na zielonym świetle przez jezdnię.

skich ulicach ruch obowizują trochę inne zasady ruchu aniżeli w Polsce

 W ogóle najlepiej podpatrywać jak to robią miejscowi i ruszać razem z nimi, choć wzmożona czujność jest wskazana. Znajdując się na przejściu należy również zwracać uwagę na mknące w różne strony, czasem i pod prąd, elektryczne rowery, motorowery czy małe skutery. W Chinach już ochrzczono je mianem „cichej śmierci". O co chodzi? Otóż ze względu na elektryczny napęd nie słychać prawie wcale kiedy dojeżdżają one do skrzyżowania. Dostanie się pod koła może zakończyć się tragicznie. Wypadków z ich udziałem jest tu coraz więcej i media apelują o rozwagę tym bardziej, że często jeżdżą nimi ludzie młodzi. Z reguły bardzo im się śpieszy, a do tego wielu z nich ma na uszach słuchawki jakiegoś muzycznego odtwarzacza czy telefonu. Chińscy kierowcy nie jeżdżą zbyt szybko, to trzeba przyznać. Gnających na złamanie karku tak jak w Polsce, się nie spotyka. Jeżdżą jednak inaczej aniżeli jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Inne są drogowe zwyczaje z nieustannym poganianiem się przy pomocy klaksonu, trochę inne przepisy drogowe. Wziąć trzeba również pod uwagę fakt, iż w Chinach ostatnie lata to ogromny motoryzacyjny boom. Aut są w dużych miastach miliony. Wielu kierowców dosłownie z dnia na dzień przesiadło się z rowerów do samochodów, często drogich i nowoczesnych. Dlatego na to co dzieje się na tutejszych drogach patrzeć trzeba z wyrozumieniem. Wzmożona czujność i uwaga też są wskazane tym bardziej, iż liczba drogowych wypadków jest w Chinach ogromna, o czym będzie jeszcze okazja powiedzieć. Przy wielu przejściach dla pieszych, zwłaszcza w miastach, mimo sygnalizacji stoją porządkowi starający się pomóc w kierowaniu ruchem i wskazujący pieszym kiedy mogą bezpiecznie przejść przez jezdnię. Radzę jednak nie ufać im bezgranicznie i zbliżając się do pasów mieć jak to się popularnie mówi „oczy dookoła głowy".

Adam Kaliński