Spoceni, byle jak ubrani, często z ogromnymi torbami na plecach.
Kładą się czasem wzdłuż chodnika, w tunelach, na dworcach i w parkach, nie bacząc na kąśliwe uwagi przechodniów.
Swoją pracowitością i desperacją często budzą podziw. Wywołują jednak czasem niechęć swym zachowaniem wynikającym z braku wykształcenia, obycia i kultury.
Oto ogólny obraz tzw. pracowników sezonowych, czy rolników, którzy lawinono napływają do miast z nadzieję na wywalczenia sobie i rodzinom lepszego życia. Twierdzą, że są "bohaterami" i szybki rozwój miast przypisują sobie i swej pracy.
Budują miasta, to częściowo prawda. Widać, że w chińskich metropoliach takich jak Szanghaj czy Pekin, szybko przybywa nowych inwestycji. Powstaje infrastruktura ułatwiająca mieszkańcom życie. Z drugiej strony napływowi stanowią ciężar dla mieszkańców miast. Unikają zameldowania a ich ruchliwość wywołuje u innych poczucie braku bezpieczeństwa. Często utrudniają zarządzanie miastem oraz poruszanie się stałym mieszkańcom, bo ze swoimi wielkimi torbami w których często niosą cały dobytek, potrafią zająć pół wagonu w metrze czy wypełnić połowę miejskiego autobusu. Mieszkańcy miast protestują i mają do sezonowych pracowników coraz więcej pretensji i żalu.