Nadmorskie miasta ciągle są ważnym miejscem dla handlu zagranicznego Chin. W 2012 roku w porównaniu z rokiem 2011 pojawił się w nich, spadek zamówień eksportowych. Nasz reporter rozmawiał z Liu Shusongiem–menedżerem pewnej prywatnej firmy eksportującej żywność. Mieści się ona w Weihai w prowincji Shandong we wschodniej częśći Chin. Powiedział on, że zamówienia eksportowe w 2012 roku zmniejszyły się w jego firmie o prawie 10% rok do roku. Mówi: „Nasz eksport spadł w 2012 roku dlatego, że, po pierwsze, wzrosły koszty pracy w Chinach. W 2011 roku przeciętne dzienne wynagrodzenie robotnika wynosiło 75 juanów, a obecnie wzrosło do 85 juanów. Po drugie - zmiana kursu walut. Juan stale się umacnia. W analogicznym okresie 2011 roku kurs wynosił 6,28 juana za jednego dolara. Obecnie to tylko 6,2 juana. W wyniku aprecjacji chińskiej waluty zmniejszyła się konkurencyjność naszych produktów na rynkach międzynarodowych i tym samym zamówienia eksportowe spadły o 10%".
Przytłaczająca większość średnich i małych firm zorientowanych na eksport, mających swe siedziby w chińskich miastach nadmorskich stanęła w obliczu podobnych problemów. Z danych wynika, że w pierwszych trzech kwartałach 2012 roku tempo wzrostu eksportu chińskiego spadło z 4,9% w kwietniu do 1% w lipcu. Od września wzrost był trochę większy i czwarty kwartał powinien być już lepszy. Mimo to eksperci są zdania, że przewidywany cel w 2012 roku wzrostu eksportu będzie trudny do osiągnięcia.
Główny analityk Chińskiego Banku Komunikacji Lian Ping stwierdził, że protekcjonizm to ważna przyczyna spadku chińskiego eksportu. Mówi: „Wiele krajów na świecie z niepokojem obserwuje wpływ chińskiego eksportu na ich rynki, w tym na spadek produkcji i zatrudnienia, co stanowi fakt obiektywny. Dlatego, za pomocą różnych rozwiazań prawnych, branżowych oraz instrumentów politycznych wprowadzają limity i ograniczenia na chińskie towary".