Ambasador Xu ocenia inwestycję jako udaną, a wręcz określa ją mianem „modelowej". – Mam nadzieję, że więcej chińskich przedsiębiorstw wykazywać się będzie taką samą odwagą we wchodzeniu na polski rynek jak LiuGong – mówi dyplomata. Podkreśla przy tym, że ten sukces nie byłby możliwy bez intensywnej pracy i starań chińskiego inwestora.
Kiedy podpisywano umowę, na mocy której koncern z południowochińskiego regionu autonomicznego Guangxi odkupił cywilną część Huty Stalowa Wola, dość powszechne były w Chinach obawy przed trudnościami, jakie napotkać może na nieznanym sobie polskim rynku. W Polsce również patrzono na inwestora z dalekiego kraju ze sporą niepewnością. Chiny i Polskę dzielą bowiem nie tylko tysiące kilometrów, ale również odmienne systemy polityczne, różnice kulturowe i bariera językowa. Trudno się zatem dziwić, że rok temu zastanawiano się, jak chiński koncern państwowy odnajdzie się w roli uczestnika prywatyzacji i właściciela polskiej firmy z tradycjami sięgającymi dwudziestolecia międzywojennego.
Cywilna część powstałej w roku 1937 Huty Stalowa Wola wyspecjalizowała się w produkcji maszyn budowlanych, osiągając pozycję ich największego producenta w Europie Środkowo-Wschodniej. Jej spycharki zaliczane są do najbardziej zaawansowanych technicznie na świecie. LiuGong powstał z kolei w roku 1958 i jest w tej chwili 17. na liście największych producentów maszyn budowlanych na świecie. Od 1993 roku jest notowany na giełdzie w Shenzhen, ale kontrolny pakiet akcji pozostaje w rękach państwa.
Negocjacje w sprawie zakupu cywilnej części Huty Stalowa Wola trwały 22 miesiące i nie były bynajmniej łatwe. Nie jest zresztą tajemnicą, że chińskie firmy napotykają w swoich staraniach o przejęcia spółek zagranicznych liczne trudności. Jak wyliczył Dealogic, wiodący dostawca danych dla globalnego sektora finansowego, w roku 2009 wskaźnik porażek dla transgranicznych przejęć dokonywanych przez chińskie firmy wynosił aż 12% i był najwyższy na świecie. „Wskaźnik porażek" ilustruje proporcję ogłoszonych już transakcji, których nie udało się sfinalizować z powodu wycofania oferty, odmowy zgody na przejęcie lub pojawienia się innych przeszkód. W roku 2010 wskaźnik ten obniżył się wprawdzie o jeden punkt procentowy, ale nadal pozostawał na najwyższym na świecie poziomie. Warto zatem przyjrzeć się, jak do swojej inwestycji w Polsce podchodzi LiuGong, gdyż w tym kryć się może tajemnica jego sukcesu.