Gdańsk często nazywany jest „stolicą bursztynu", ponieważ w tym właśnie regionie znajdują się bogate złoża bursztynu, które od dawna dają zatrudnienie lokalnym rzemieślnikom i handlowcom. Z roku na rok rośnie tez ranga Gdańska jeśli chodzi o "bursztynowy biznes".
Do niedawna to głównie Włochy, Niemcy, Francja oraz USA były głównymi odbiorcami tej szlachetnej biżuterii. W USA, od 1993 roku, kiedy odbyła się premiera filmu „Park Jurajski"Stevena Spielberga miało wręcz miejsce małe "bursztynowe szaleństwo". Bursztyn uznano tam za kamień magiczny, z którego można klonować dinozaury.
Obecnie "bursztynowe szaleństwo" powoli ogarnia Chiny. Przedstawiciel organizatora targów powiedział, że w ciągu ostatnich 20 lat, czyli od pierwszej edycji targów, znacznie zwiększyła się liczba uczestników i gości, przy czym najszybciej rosła liczba Chińczyków. Na ostatnich targach już nie tylko wszędzie można było spotkać chińskich kupców, coraz szybciej rosła też liczba wystawców, którzy witali gości z Chin słowem „Nihao, czyli „Dzień Dobry". Niektórzy wystawcy zatrudniali nawet chińskich tłumaczy, by lepiej komunikować się z chińskimi kupcami.
Na targach spotkałem Chinkę - Xiao Wang, która pracowała dla polskiego wystawcy. Xiao Wang powiedziała mi, że na gdańskich targach jest coraz więcej chińskich kupców, gdyż bursztyny są coraz bardziej popularne w Chinach. Wystawca zatrudnił ją, ponieważ mówi po chińsku, dzięki czemu wystawca i chińscy klienci czują się sobie bliżsi.
Widać wyraźnie, że w miarę wzrostu popytu na bursztyny na chińskim rynku coraz więcej polskich handlowców przywiązuje główną uwagę do rynku chińskiego. Niektórzy uczestniczyli już m. in. w targach jubilerskich w Hongkongu oraz w kontynentalnych Chinach. Równocześnie polska Krajowa Izba Gospodarcza Bursztynu czyni coraz bardziej owocne wysiłki na rzecz promocji polskich produktów bursztynowych w Chinach.
[ 
