Kunming samo w sobie specjalnie piękne nie jest, choć zielenią i zróżnicowaniem terenu wyróżnia się spośród standardowych, szarych i płaskich chińskich miast. Mieści się 2000m n.p.m i otoczone jest górami z każdej strony. Nie wiele czasu trzeba aby wydostać się z miasta aby podziwiać ośnieżone szczyty górskie.
Centrum składa się z kilku punktów lokalnych rozrywek: Green Lake gdzie w weekendy starszyzna gra w cricketa, reszta bierze udział w przedziwnych pokazach tanecznych lub po prostu odpoczywa; okolice hostelu The Hump z muzyką na żywo; jezioro Dianchi gdzie można przyciąć komara na trawie czy wieczorne miks ulicznego jedzenia i techno klubów nieopodal Kundu Night Market.
Kunming to też niespodzianki. Ciepła woda nagrzewana na dachach słońcem, chińskie małżeństwo artystów malarzy wspominające Kieślowskiego i pytające o relacje polsko-niemieckie, plakietki w toaletach barowych z napisem „Zakaz srania!" i historie szefa o tym jak na spotkanie z przyjaciółmi chodziło się z rolką papieru bo zazwyczaj nie było go w punktach publicznych.