Ambasador RP w Chinach Krzysztof Szumski przygląda się terenom, na których powstaną pawilony EXPO 2010 w Szanghaju.
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Polski, Kazimierz Michał Ujazdowski, podczas wizyty na terenach EXPO 2010 w Szanghaju.
CRI: Panie ministrze, przyjechał Pan do Chin jako specjalny wysłannik prezydenta RP, aby promować Wrocław. Jakie są efekty Pana działań ?
Ujazdowski: "Ostatecznym efektem będzie zachowanie Chin w trakcie głosowania nad wyborem gospodarza EXPO w 2012 roku, ale mogę powiedzieć, że spotkaliśmy się z dużą przychylnością i dużym zainteresowaniem dla kandydatury Wrocławia. Ranga dyplomatyczna przyjęcia nas i słowa, które padały wskazują, iż kandydatura zgłoszona przez Polskę, propozycja zorganizowania EXPO tematycznego we Wrocławiu w roku 2012 jest tutaj traktowana bardzo poważnie, mimo tego, iż Chiny ze względu na znaczne relacje z Koreą Południową, mają pewne poczucie solidarności regionalnej z naszym kontrkandydatem, południowokoreańskim miastem Josu. Postanowiliśmy promować naszą kandydaturę wszędzie, również tam gdzie poparcie dla nas nie jest oczywiste lub może być trudne. Okazało się, że mieliśmy rację. Reakcja na kandydaturę Wrocławia jest bardzo poważna. Nasi rozmówcy w Chinach rozumieją też chyba, iż EXPO w 2012 roku byłoby trzecią wielką imprezą w Azji. Tu może dojść do pewnych kłopotów nadmiernego apetytu. My z kolei używamy argumentu przemawiającego do chińskiej wyobraźni i chińskiego poczucia interesu. Wrocław proponuje bardzo atrakcyjny temat - kultura wykorzystania czasu wolnego we współczesnej gospodarce, a więc temat, na który można rozmawiać wszędzie na świecie, który jest interesujący dla wszystkich. Stronie chińskiej oferujemy możliwość pokazania dynamiki chińskiej gospodarki całej Europie, bowiem kandydatura Wrocławia jest jedyną kandydaturą europejską. Te argumenty trafiły do naszych rozmówców, więc można powiedzieć, że to jest wizyta, która zbudowała przychylność chińskiego partnera. Jednakże dopiero za 10 miesięcy dowiemy się, jak głosował delegat chiński. 1 2 3
|