|
[Komentarz] Honorowy dyrektor Konsultatywnego Komitetu d/s Rozwoju Tybetu, Redi potępił przypadki użycia przemocy w Lhasie
|
|
|
|
|
2008-03-24 16:43:42
CRI
|
|
|
19 marca w Pekinie, znana osobistość, honorowy dyrektor Konsultatywnego Komitetu d/s Rozwoju Tybetu, Redi ostro potępił przypadki użycia przemocy w Lhasie- stolicy Tybetańskiego Regionu Autonomicznego. Jak zaznaczył Redi ostatnie wydarzenia pokazały, że grupa z Dalajlamą na czele nigdy nie zaprzestała realizowania działań separatystycznych.
14 marca w okolicy Klasztoru Ramoche znajdującego się w północno- wschodniej Lhasie, kilku mnichów rzucało kamieniami w policjantów a następnie niektórzy z nich zaczęli gromadzić się na ulicach. Wykrzykując hasła "niepodległościowe" stosowali przemoc, niszczyli i palili znajdujące się na ulicach przedmioty. Wynikiem ich działań było zniszczenie ogółem ponad 210 obiektów mieszkalnych oraz sklepów, 56 samochodów oraz śmierć 13 cywili.
Jak podkreślił Redi obecnie istnieje dość dowodów na to, że przypadki użycia przemocy w Lhasie zorganizowane zostały przez grupę Dalajlamy.
"Celem tych działań jest pobudzenie konfliktów w drażliwym momencie i celowe pogorszenie sytuacji a nawet doprowadzenie do rozlewu krwi. Jednym z głównych celów tych działań jest także przeszkodzenie w przygotowaniach do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, zniszczenie stabilnej i harmonijnej sytuacji naszego kraju. Przypadek ten pokazał, że grupa Dalajlamy nie zrezygnowała ze swoich działań mających na celu niszczenie państwa i nigdy nie zaprzestała realizacji działań separatystycznych."
Redi ma już 70 lat i miał możliwości obserwować w swoim życiu zmiany, do jakich doszło po pokojowym wyzwoleniu Tybetu w 1951 roku. Powiedział, że zamieszki w Tybecie nie są przypadkiem. W ciągu ostatnich kilkunastu lat Tybet uległ bardzo szybkiemu rozwojowi, na jego terenie dokonały się największe zmiany a Tybetańczycy skorzystali najwięcej z tego postępu w tym okresie. Jednak siły separatystyczne z Dalajlamą na czele nie chciały widzieć postępu społeczeństwa, rozwoju gospodarki oraz solidarności różnych narodowości, nie chciały widzieć, że lud tybetański posiada w ręku władzę i żyje w dobrych warunkach. Dlatego czyniły wszystkie wysiłki na rzecz zniszczenia stabilnego rozwoju Tybetańskiego Regionu Autonomicznego oraz innych regionów, zamieszkiwanych przez ludzi narodowości tybetańskiej.
Po zamieszkach władze Tybetańskiego Regionu Autonomicznego poczyniły szybkie działania. Ugasiły pożary, uratowały rannych ludzi oraz walczyły ze skutkami przestępstw, do jakich doszło w wyniku użycia przemocy. Obecnie sytuacja w Lhasie już została ustabilizowana, unormował się także porządek społeczny. Jednak grupa Dalajlamy oraz niektórzy ludzie z Zachodu stwierdzili, że zamieszki w Lhasie mają charakter "pokojowej demonstracji", a działania lokalnych władz mają na celu ochronę bezpieczeństwa mieszkańców i ich mienia i mają na celu "stłumienie tej pokojowej demonstracji".
Redi powiedział, że ich opinie w ogóle nie odzwierciedlają rzeczywistości a nawet ją zniekształcają.
"Nie ma na świecie takiego państwa i takiego rządu, który nie przeciwdziałałby tego rodzaju przypadkom użycia przemocy, do jakich doszło w Lhasie. Żaden rząd nie mógłby pozwolić sobie na brak zapewnienia ochrony bezpieczeństwa życia i mienia jego obywateli, nie mógłby też nie poczynić żadnych działań widząc zniszczenie ładu i stabilizacji społeczeństwa przez przestępców. Jestem przekonany, że żaden kraj nie mógłby sobie na to pozwolić."
Według informacji w chwili obecnej większość sklepów w Lhasie została już otwarta, studenci uczelni wyższych oraz szkół podstawowych i średnich wrócili na zajęcia. Porządek w Lhasie normalizuje się.
|
|
|
|
|
|
Wasze opinie |
|
|
|
|