W ciągu ostatnich kilku dniach, w odpowiedzi na wizytę przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi na Tajwanie, lekceważącą silny sprzeciw Chin, międzynarodowa opinia publiczna, w tym kraje europejskie, surowo potępiła USA za ten prowokacyjny czyn.
Alberto Bradanini, były ambasador Włoch w Chinach, powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że była to celowa amerykańska prowokacja, której celem było wywołanie napięcia, a nawet konfliktu z Chinami. Stany Zjednoczone desperacko dążą do obrony swojej hegemonii na polu politycznym, gospodarczym i finansowym, kosztem interesów reszty świata.
Członek Czeskiej Partii Liberalno-Demokratycznej Jiri Kobza powiedział, że Stany Zjednoczone zawsze stosowały podwójne standardy, co jest bardzo ciekawą schizofrenią, która prowadzi do coraz większej liczby wojen i konfliktów na całym świecie.
Zoran Spasic, dyrektor Centrum Współpracy między Serbią a krajami azjatyckimi, napisał w artykule, że stabilność relacji chińsko-amerykańskich jest powiązana ze stabilnością globalną. Takie bardzo negatywne amerykańskie działania prawdopodobnie przyćmią i tak już zmagający się z problemami globalny proces ożywienia gospodarczego.
Polski niezależny pisarz Krzysztof Farion napisał artykuł, w którym stwierdził, że wizyta Pelosi na Tajwanie jest sprzeczna z zaangażowaniem się Stanów Zjednoczonych w zasadę „jednych Chin”. W obliczu amerykańskiej prowokacji, Chiny z całą pewnością nie pozostaną bierne i nie będą przyglądać się bezczynnie. Chiny mają prawo do mocnej i stanowczej reakcji na amerykańską prowokacje, ponieważ tylko w ten sposób pokażą, że są silnym państwem.