Bóle głowy, nudności, pieczenie oczu... Ludzie cierpią z powodu wycieku toksycznych gazów, a martwe zwierzęta znaleziono w wielu miejscach. To nie jest kadr z filmu katastroficznego, ale prawdziwa scena w małym miasteczku East Palestine w Ohio, USA.
3 lutego w tym miejscu doszło do wykolejenia pociągu i pożaru. Według doniesień amerykańskich mediów, wykoleiło się około 50 wagonów towarowych, w tym 10 wagonów załadowanych toksycznymi chemikaliami. 5 cystern ze sprężonym chlorkiem winylu grozi wybuchem.
Sil Cagiano, ekspert ds. materiałów niebezpiecznych z Ohio, ocenił, że wyciek oznacza "zrujnowanie miasta chemikaliami", a za 5 do 20 lat wielu mieszkańców może zachorować na raka.
Amerykańskie media są bardzo oszczędne w swoich relacjach na ten temat. W momencie wykolejenia pociągu 3 lutego pojawiły się tylko chłodne doniesienia o trwającym dochodzeniu i pracy ekspertów.
Według doniesień amerykańskich mediów, od czasu administracji Obamy związana z tym incydentem firma skupiła się na maksymalizacji zysków i redukcji kosztów, lobbując trzech prezydentów, aby złagodzili przepisy bezpieczeństwa i zezwolił na nieinstalowanie układów hamulcowych ECP w pociągach. Według profesjonalnych techników, gdyby zainstalowany został układ hamulcowy ECP, pociąg w tym wypadku mógłby skutecznie hamować i nie wykoleiłby się.