W dniu 19 lutego czasu lokalnego, niektórzy amerykańscy działacze antywojenni zorganizowali w Waszyngtonie protest, domagając się na nim, by Stany Zjednoczone zaprzestały udzielania wsparcia wojskowego Ukrainie i wzywali do rozwiązania NATO. Dzień później prezydent USA Joe Biden złożył niespodziewaną wizytę na Ukrainie podczas, której ogłosił, że Stany Zjednoczone udzielą Ukrainie kolejnej pomocy w wysokości 500-milionów dolarów, dostarczając broń i sprzęt wojskowy. To wyraźnie pokazuje, że siłą napędzającą eskalację konfliktu rosyjsko-ukraińskiego od ubiegłego roku są Stany Zjednoczone, obecnie największy hegemon na świecie.
Raport pt. „Amerykańska hegemonia i zastraszanie oraz związane z nimi szkody” opublikowany przez stronę chińską, przedstawia pięć twarzy amerykańskiej hegemonii pokazanych z pięciu aspektów: politycznego, wojskowego, gospodarczego, naukowo-technologicznego oraz kulturowego. Wylicza on fakty i pokazuje na przykładach złe uczynki „wiejskiego tyrana” w globalnej wiosce.
Weźmy na przykład hegemonię w sferze politycznej. Od podżegania do „kolorowych rewolucji” w Europie i Azji do inicjowania „arabskiej wiosny” w Azji Zachodniej i Afryce Północnej, Stany Zjednoczone próbowały kształtować inne kraje i porządek świata pod sztandarem demokracji i praw człowieka, ale swoimi działaniami wywoływały tylko chaos i katastrofę.
Hegemonii politycznej często towarzyszą środki wojskowe. Były prezydent USA Jimmy Carter powiedział kiedyś, że Stany Zjednoczone są najbardziej wojowniczym krajem na świecie.
W ciągu ostatnich trzech lat, w czasie trwania epidemii COVID-19, Stany Zjednoczone nadużywały swojej globalnej hegemonii finansowej wstrzykując biliony dolarów w globalny rynek finansowy, a inne kraje, zwłaszcza gospodarki krajów wschodzących, zapłaciły za te działania rachunek.
W sferze nauki, technologii i kultury, pod koniec 2022 roku, dyrektor generalny Twittera Elon Musk powiedział, że wszystkie platformy mediów społecznościowych współpracowały z rządem USA w celu monitorowania treści umieszczanych w sieci. Tak zwana „wolność prasy” promowana przez Stany Zjednoczone to tylko przykrywka.