Ostatnio Stany Zjednoczone zaczęły ponownie „upolityczniać identyfikowalność”wirusa Covid-19, próbując zrzucić winę na Chiny. To nie pierwsza taka akcja USA. Tym razem departamenty amerykańskiej administracji, politycy i media ściśle ze sobą współpracowały. Po pierwsze, „Wall Street Journal” zacytował poufny raport dostarczony przez Departament Energii USA, Białemu Domowi i Kongresowi, mówiący o tym, że Covid-19 „najprawdopodobniej przypadkowo wyciekł z chińskiego laboratorium”. Potem amerykańskie media głównego nurtu poszły za tym śladem. Zaraz potem ambasador USA w Chinach Nicholas Burns i dyrektor FBI Christopher Wray wygłosili, jeden po drugim, podobne uwagi, wchodząc w ten sposób w skład grupy oczerniającej Chiny.
Absurdalne jest to, że sam Departament Energii USA zaklasyfikował ten raport jako raport mający „niski poziom zaufania”. „New York Times” zacytował urzędników zaznajomionych ze sprawą, którzy powiedzieli, że dane wywiadowcze służące do przygotowania raportu były stosunkowo słabe, a wnioski Departamentu Energii miały „niską wiarygodność”. Oznacza to, że Stany Zjednoczone bez żadnych dowodów ogłosiły tzw. „teorię laboratoryjnego wycieku”.
Ustalenie pochodzenia wirusów jest kwestią naukową i nie powinno podlegać manipulacjom politycznym. Stany Zjednoczone wielokrotnie głośno „upolityczniały identyfikowalność” wirusa Covid-19, a same nie potrafiły rozwiązać swoich problemów wewnętrznych. To tylko sprawia, że świat widzi coraz wyraźniej, że Stany Zjednoczone są największym sabotażystą globalnej walki z epidemią i największą przeszkodą w pracach nad identyfikowalnością wirusa Covid-19.