Baidu

Ciąg dalszy nastąpi

2023-05-29 16:26:05
Podziel się:

Jeśli ktoś w Europie oczekiwał szybki rezultatów po cyklu europejskich spotkań ministra Li Hui, to mógł poczuć się zawiedziony. Nie było po nich sensacyjnych oświadczeń, fajerwerków w mediach.

Ale warto przypomnieć, że dyplomacja, zwłaszcza działająca na rzecz porozumienia zwaśnionych stron, wymaga ciszy.

Jeśli ktoś wsłuchał się w stonowane, merytoryczne komunikaty wydawane po poszczególnych spotkaniach chińskiego negocjatora, to mógł z tej ciszy usłyszeć ważne, a nawet przełomowe tony.

Już sam program majowych wizyt ministra Li Hui wskazywał na ich roboczy, pragmatyczny charakter. Minister odbył rozmowy z przedstawicielami obu stron konfliktu. Zaczął od wysłuchania stanowiska ukraińskiego, skończył na rozmowach ze stroną rosyjską.

Po wizycie w Kijowie minister Li Hui rozmawiał z polskim ministrem spraw zagranicznych. Polska jest liderem państw z obecnej, europejskiej wschodniej flanki NATO. Sąsiadów skonfliktowanych stron. Reprezentuje grupę państw wschodnio i środkowoeuropejskich. Zdeklarowanych sojuszników Ukrainy, przeciwników Rosji. Popierającej Ukrainę licznymi deklaracjami, politycznymi stanowiskami i gestami. Popierających też Ukrainę  materialnie, ale te państwa należą do grupy mniej zamożnych w Unii Europejskiej.

Po wizycie w Warszawie minister Li Hui rozmawiał z władzami Niemiec i Francji. Najbogatszymi państwami Unii Europejskiej. Popierającymi Ukrainę materialnie, ale unikających głośnych, anty rosyjskich deklaracji.

Prezydent Macron w ostatnim czasie głośno, publicznie wzywał Ukrainę i Rosję do negocjacji, do zawarcia szybkiego rozejmu. Stanowisko kanclerza Scholza jest podobne, ale przywódca Niemiec należy do grona polityków, którzy wolą działać w ciszy medialnej.

Warto przypomnieć, że z poglądami Berlina i Paryża, z wezwaniem obu stron konfliktu do rozpoczęcia rozmów zgadza się większość państw Unii Europejskiej. Popiera je Turcja, która nie należy do Unii Europejskiej, ale jest ważnym członkiem w NATO.

Ze stanowiskiem „Rozmowy tak, ale na warunkach ukraińskich” zgadzają się Polska, Słowacja, Czechy, Rumunia, Litwa, Łotwa i Estonia. Także Wielka Brytania, USA i Kanada. Czyli mniejszość państw Unii Europejskiej, ale wsparte najważniejszymi państwami w NATO.

Znając dokładne, aktualne stanowiska Kijowa i jego różnych europejskich sojuszników, minister Li Hui na koniec poznał aktualne stanowisko Moskwy.

Dwa przełomy

Analizując majowe wizyty ministra Li Hui można zauważyć dwa ważne, przełomowe nawet wydarzenia, powstałe w ich efekcie.

Po raz pierwszy od wielu lat Kijów odwiedził tak wysokiej rangi chiński dyplomata. To dowód, że po niedawnej rozmowie prezydentów Xi z Zełenskim, po reaktywacji ambasady chińskiej w Kijowie i ukraińskiej w Pekinie, obie strony mają już wiarygodne i szybkie kanały informacyjne. Już nie muszą korzystać z pośredników. I jeśli ktoś chciał wyeliminować Chiny z grona najważniejszych państw obecnych w Ukrainie, to zawiódł się.

Podczas wizyty w Warszawie minister Li Hui spotkał się z polskim wiceministrem spraw zagranicznych Wojciechem Gerwelem. Już sama osoba oddelegowana przez polski rząd do tych rozmów ma charakter symboliczny i merytoryczny.

Wojciech Gewel to doświadczony dyplomata, niedawny polski ambasador w Wietnamie. Wcześniej zajmował się przede wszystkim „dyplomacją ekonomiczną”. W polskim MSZ nie należy do grona „ideologów konfrontujących zachodnie demokracje parlamentarne z systemami autorytarnymi”, lecz do grona pragmatyków, zwolenników prymatu ekonomii nad ideologią i bieżącą polityką. Zwolennikiem nawiązywania współpracy gospodarczej.

Podczas spotkania strona polska zaprezentowała stanowisko państw wschodniej flanki NATO. Winą za konflikt obarczyła Rosję, czym różni się od stanowiska chińskiego. Ale w pozostałych kwestiach, jak choćby zasady poszanowania integralności terytorialnej państw, obie strony wyraziły zgodę.

Najsilniej zabrzmiała wspólna niezgoda na ewentualne wykorzystanie broni atomowej w konflikcie ukraińskim.

Ta deklaracja spotkała się z wielką uwaga i ulgą europejskich sfer biznesowych. Biznes nie lubi militarnych szantaży, niezależnie jakie państwo je stosuje. Dlatego taka zdecydowana niezgoda na atomowy szantaż, jeszcze raz potwierdzona po wizytach ministra Li Hui, była uznana w Europie za wartościową i przełomową.

W czasie europejskich wizyt ministra Li Hui w chińskim mieście Xi’an odbył się szczyt przywódców Chin i państw Azji Środkowej. Xi’an to miasto niezwykle ważne dla historycznego Jedwabnego Szlaku. Ważne też dla reaktywowanej przez Chiny idei Nowego Jedwabnego Szlaku. Pasa dróg morskich i szlaków lądowych ułatwiających globalną wymianę handlową.

Nowe programy kooperacji gospodarczej Chin z państwami Azji Środkowej są ważne również dla Polski i Unii Europejskiej. Przez Polskę przebiega największy i najważniejszy szlak kolejowy łączący Chiny, Środkową Azję, Rosję i Białoruś z Unią Europejską. Szlak ten jest stale czynny, pomimo toczące go się konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.

Początek drogi

Znane w Polsce, chińskie przysłowie mówi: „Chcesz być bogaty – zbuduj drogę”. Polskie, podobnie brzmiące mówi: „Chcesz spokoju – zacznij rozmawiać”.

Oceniając skutki majowych, europejskich rozmów ministra Li Hui można zauważyć, że właśnie powstała droga dla przyszłych negocjacji ukraińsko–rosyjskich.

Do takich negocjacji wzywają obecnie też przywódcy państw afrykańskich, wzywa papież Franciszek, Turcja i inne państwa na świecie. Jednak to chiński minister stworzył najbardziej skuteczną formę komunikowania się obu zwaśnionych stron i ich sojuszników.

Negocjacje pokojowe wymagają cierpliwości i czasu. Mozolnej pracy. Minister Li Hui zakończył cykl swych europejskich wizyt. Pierwszy i zapewne nie ostatni. Wszyscy ludzie miłujący pokój czekają na jego kolejne misje. (Piotr Gadzinowski)

Our Privacy Statement & Cookie Policy

By continuing to browse our site you agree to our use of cookies, revised Privacy Policy and Terms of Use. You can change your cookie settings through your browser.
I agree