Dwa dni temu Lai Ching-te został zaprzysiężony na lidera chińskiego regionu Tajwanu. W swoim przemówieniu otwarcie oświadczył, że obie strony cieśniny "nie są sobie podporządkowane" i bezmyślnie wyolbrzymił "zagrożenie militarne" ze strony kontynentu. Powiedział, że zamierza nadal "dążyć do niepodległości polegając na siłach zewnętrznych" i "dążyć do niepodległości poprzez siłę zbrojną". Sekretarz stanu USA - Antony Blinken pogratulował Lai Ching-te zaprzysiężenia, a strona amerykańska wysłała ludzi na ceremonię jego inauguracji. Był to najnowszy „pokaz” zmowy amerykańsko-tajwańskiej, mającej na celu podważenie zasady jednych Chin. Jednak bez względu na to, jak bardzo się starają, nie będą w stanie zachwiać wzorcem przywiązania społeczności międzynarodowej do zasady jednych Chin.
Tajwan jest częścią Chin. Przeprowadzenie wyborów regionalnych, czy zmiana „władz” tego regionu, to tylko sprawa lokalna, tylko wewnętrzna sprawa Chin. Seria błędnych wypowiedzi i działań strony amerykańskiej poważnie naruszyła zasadę jednych Chin i postanowienia trzech wspólnych komunikatów chińsko-amerykańskich, poważnie naruszyła polityczne zobowiązanie strony amerykańskiej do utrzymywania jedynie kulturalnych, handlowych i innych nieoficjalnych stosunków z chińskim regionem Tajwanu oraz wysłała poważnie zły sygnał siłom separatystycznym "niepodległości Tajwanu". To po raz kolejny pokazało światu, że zmowa i prowokacje Stanów Zjednoczonych z Tajwanem są realnym zagrożeniem dla pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej.