Kryzys finansowy nie wywarł na Czechy aż tak negatywnego wpływu, jak na inne państwa Europy Środkowej. Mimo zmniejszenia się eksportu, niewielkie zadłużenie zagraniczne pozwoliło czeskim bankom przetrwać nawet bez pomocy rządu.

Dotknięta kryzysem została jednak czeska giełda papierów wartościowych. Główny indeks PX stracił w lutym 17,22% wartości, a sesja zamknęła się na poziomie 640,9 punktu, czyli rekordowo niskim. Bessie na giełdzie towarzyszyła deprecjacja czeskiej waluty. Kurs wymiany w stosunku do euro spadł do najniższego od października 2005 roku poziomu.

Na skutek kryzysu nastąpiło widoczne spowolnienie gospodarcze. Najcięższe straty poniosły m.in. przemysł motoryzacyjny, powszechnie uważany za koło zamachowe czeskiej gospodarki, mająca ponad sto lat tradycji produkcja kryształów oraz budownictwo i włókiennictwo.

Statystyki pokazują, że 50% spośród średnich i małych firmy, które zatrudniają ż 60% pracowników, zamierza ograniczyć zatrudnienie lub już takie działania podjęło. Aż 1/3 zapowiedziała ograniczenie produkcji. Bezrobocie w lutym wyniosło 7,4%.

Premier Czech Mirek Topolanek zaprezentował w lutym cztery projekty, m.in. przywrócenia zaufania w branży finansowej, zapobiegania i zmniejszania ryzyka finansowego, poszukiwania nowych możliwości wzrostu gospodarczego oraz ustabilizowania otoczenia gospodarki. Praga przyjęła 16 lutego narodowy plan zwalczania kryzysu o łącznej wartości ponad 70 miliardów koron.