Zbliża się Święto Wiosny – najważniejsze dla Chińczyków święto w roku. Przypomina ono nieco Boże Narodzenie – jest okazją do rodzinnych spotkań i wymiany prezentów, wiąże się z nim szereg zwyczajów i przesądów. Podobnie jak w Boże Narodzenie, w Święto Wiosny cały kraj przystrajany jest okolicznościowymi dekoracjami.
Zacznijmy jednak od wyjaśnienia nazwy tego święta, nazywanego w Polsce często „Chińskim Nowym Rokiem" lub „Nowym Rokiem Księżycowym". Wynika to z faktu, że przypada ono na pierwsze dwa tygodnie nowego roku w tradycyjnym chińskim kalendarzu, który opiera się na fazach księżyca. Wprawdzie w Chinach używa się w życiu codziennym kalendarza gregoriańskiego – tego samego, który obowiązuje w Polsce, ale daty tradycyjnych świąt wyznacza się za pomocą kalendarza księżycowego. Stąd też może się wydawać, że Chiński Nowy Rok jest świętem ruchomym. W roku 2009 obchodzony był 26 stycznia, w tym roku 14 lutego, a w przyszłym wypadnie 3 lutego. W tradycyjnym kalendarzu księżycowym jest to jednak cały czas ta sama data – pierwszy dzień pierwszego miesiąca.
Sami Chińczycy najczęściej nazywają swoje najważniejsze święto „Chun Jie", czyli „Świętem Wiosny". Wprawdzie obchodzone jest w okresie, kiedy zima trzyma jeszcze mocno, ale dni zaczynają być już coraz dłuższe, więc Chińczycy zapominają chwilowo o chłodzie i wypatrują nadejścia cieplejszych dni. Pamiętajmy, że społeczeństwo chińskie było przez tysiąclecia społeczeństwem rolniczym. Nawet teraz, mimo szybkiej urbanizacji, ponad połowa Chińczyków nadal mieszka na wsi. Dlatego właśnie Święto Wiosny stało się w Państwie Środka tak ważne. Wiosna to bowiem okres odradzania się przyrody i powrotu do prac polowych, a tym samym nadzieja na nowe plony. Dla ciężko pracujących chińskich chłopów święto zapowiadające nadejście wiosny po zawsze trudnej dla nich zimie było zatem szczególnie ważne i radosne.
Legend, przesądów, zwyczajów i obrzędów związanych ze Świętem Wiosny jest bez liku. Chiny to zresztą tak duży i różnorodny kraj, że każdy ich region ma swój unikalny sposób obchodzenia tego święta. Dlatego, zamiast szczegółowo o nich pisać, podzielę się z Państwem jedynie kilkoma obserwacjami i wrażeniami. Mam nadzieję, że pozwolą one Państwu wyobrazić sobie, jaka atmosfera panuje w Chinach w czasie Święta Wiosny.
Ruch – i to dosłownie – zaczyna się już na kilka tygodni przed nadejściem Nowego Roku Księżycowego. Miliony ludzi wyruszają wtedy w drogę, aby Święto Wiosny spędzić w rodzinnym mieście czy wiosce, wspólnie z najbliższymi. Chiny to kraj ogromny, a wielu jego mieszkańców pracuje z dala od rodzinnych stron. Wszyscy chcą na czas wrócić do domu, a że takich podróżnych są setki milionów, wielu wyjeżdża znacznie wcześniej. W metrze codziennie widać uczących się w Pekinie studentów czy pracujących tu robotników, którzy obładowani bagażami zmierzają w kierunku dworców kolejowych. Żeby dowieźć te rzesze ludzi w ich rodzinne strony, podstawia się specjalne pociągi, a na dworcach otwiera dziesiątki dodatkowych kas biletowych. Czasem jednak i tak trudno o bilet, więc im wcześniej się wyjedzie, tym łatwiej dotrzeć na czas do domu.
Wieczór poprzedzający nadejście Nowego Roku, czyli „chu xi", nie przypomina za bardzo Sylwestra. To raczej odpowiednik Wigilii, bo właśnie wtedy cała rodzina zasiada do wspólnego posiłku i wymienia się prezentami. Całe Chiny oglądają też wielką rewię noworoczną w największej stacji telewizyjnej – Centralnej Telewizji Chińskiej. To wielkie, kilkugodzinne show składa się z występów wokalno-tanecznych przeplatanych scenkami kabaretowymi. Występuje w nim plejada chińskich gwiazd, a przygotowania trwają kilka miesięcy. Można chyba powiedzieć, że dla każdego chińskiego artysty estradowego występ w tej rewii noworocznej jest potwierdzeniem statusu prawdziwej gwiazdy.
Obchodom Święta Wiosny nieodmiennie towarzyszy też wielki huk – huk odpalanych petard i fajerwerków. Są one ważnym elementem świątecznej tradycji. Legenda głosi bowiem, że w dawnych czasach w pierwszym dniu każdego roku chińskie wsie nawiedzał żarłoczny potwór Nian. Jego imię wymawia i zapisuje się tak samo, jak chińskie słowo oznaczające „rok". Huk petrad, podobnie jak dominujący w okresie Święta Wiosny kolor czerwony, miały odstraszać Niana szukającego bydła i trzody, a nawet dzieci, na pożarcie. W dzisiejszych czasach nikt już chyba nie boi się mitologicznego potwora, ale Chińczykom wielką frajdę sprawia odpalanie sztucznych ogni, których – pamiętajmy – są wynalazcami. Przez cały okres obchodów Święta Wiosny, jak Chiny długie i szerokie, słychać co wieczór huk petard i świst fajerwerków. Bywa to nieco męczące, ale przy tej okazji można codziennie właściwie w dowolnym miejscu obejrzeć kilkugodzinny pokaz fajerwerków.
Paradoksalnie, mimo wieczornej kanonady wybuchających petard, okres obchodów Święta Wiosny, jest w Pekinie czasem wyjątkowego spokoju. Ponieważ miliony ludzi mają z tej okazji wolne, a wielu wyjeżdża z miasta, na jego ulicach – na codzień potwornie zatłoczonych – panuje minimalny ruch i niespotykany w innych okresach roku spokój. Można przez Pekin przejechać w ciągu dnia i w ogóle nie stać w korku. Kto tu mieszkał, wie, że to sytuacja wyjątkowa. Jeszcze kilka słów o świątecznych dekoracjach. Wiele z nich pojawia się co roku jako stały motyw wizualny obchodów Święta Wiosny. Pamiętajmy jednak, że każdy rok w tradycyjnym chińskim kalendarzu ma za patrona jedno z 12 zwierząt „chińskiego zodiaku". Dlatego właśnie nowy rok oznacza nowe zwierzę, do którego jest przypisany. Aktualnie kończy się wChinach Rok Wołu, a zaczyna Rok Tygrysa. Po tygrysie pałeczkę przejmie zając, potem smok, wąż itd. W dekoracjach świątecznych nie może oczywiście zabraknąć motywu zwierzęcia,któremu przypisuje się zaczynający się rok. Dlatego za każdym razem są one inne. W roku 2009 królowały sympatyczne krówki, w tym roku szczerzą zewsząd swoje kły mniej lub bardziej groźne tygrysy, na szczęście tylko papierowe.
O zwyczajach związanych ze Świętem Wiosny można by pisać bardzo wiele. Jego ochody trwają aż dwa tygodnie, do Święta Lampionów, które przypada 15. dnia pierwszego miesiąca księżycowego. W tym czasie dzieje się zbyt wiele, aby móc to opisać w tak krótkim tekście. Na pewno warto przyjechać do Chin, obejrzeć to wszystko na własne oczy, skosztować świątecznych potraw, przejść się na jarmark świątynny i kupić trochę okolicznościowych dekoracji.