Słowniczek
Chińskie ABC
O redakcji
O CRI
Mapa strony
 
Niebo nad Chinami
2010-10-13 15:41:57 CRI

Dość często zdarza mi się podróżować po Chinach samolotami. Kraj jest wielki – jego powierzchnia równa się powierzchni całej Europy, a odległości między głównymi miastami przekraczają niejednokrotnie tysiąc kilometrów. Np. Szanghaj dzieli od Pekinu około tysiąca dwustu kilometrów, a dystans między stolicą Chin a położonym na południu kraju Kantonem wynosi około dwóch tysięcy.

Najpopularniejszym środkiem transportu pozostają w Chinach pociągi. Ja również często z nich korzystałem w czasach studenckich – tak było taniej, a i czasu miałem dosyć, żeby spędzić np. 14 godzin podróżując do Szanghaju czy – to mój osobisty rekord – 71 godzin wracając z Kunmingu w prowincji Yunnan do Pekinu. W dodatku podróż koleją jest z reguły znacznie tańsza niż samolotem, nawet jeśli wybierze się najdroższe miejsce w wygodnym wagonie sypialnym. No i można podziwiać przez okno mijane okolice, czego z samolotu lecącego na wysokości ponad 10 kilometrów (i to zazwyczaj nad chmurami) robić się nie da. Widoki bywają zaś naprawdę imponujące; najbardziej zapadła mi w pamięci przepiękna krajobrazowo trasa między Chengdu a Kunmingiem. Zapierające dech w piersiach krajobrazy wspominam jak najlepiej, mimo że musiałem je oglądać siedząc na podłodze w przedsionku jednego z wagonów.

Ostatnio jednak nie mam czasu na jeżdżenie pociągami, więc latam samolotami. Chińskie lotnictwo cywilne rozwija się bardzo dynamicznie, dzięki czemu cały kraj pokrywa już gęsta siatka połączeń. Między największymi miastami Chin, np. Pekinem i Szanghajem czy Pekinem i Kantonem, codziennie realizuje się po kilkadziesiąt rejsów. Żeby wyobrazić sobie skalę ruchu lotniczego na tych trasach, należy wziąć pod uwagę, że te stosunkowo krótkie rejsy (trwające dwie-trzy godziny) obsługują szerokokadłubowe samoloty używane zazwyczaj na trasach międzykontynentalnych. Zdarzyło mi się lecieć na trasie krajowej w Chinach jumbo-jetem.

Planując podróż lotniczą wewnątrz Chin wybierać można najczęściej spośród ofert kilku linii lotniczych, chyba że udajemy się do stosunkowo niewielkiego miasta (co w warunkach chińskich oznaczać może miejscowość zamieszkaną przez jakiś milion ludzi). Wtedy wybór ograniczać się może do dwóch lub trzech spośród kilkunastu działających w Chinach większych towarzystw lotniczych. Trzy z nich to prawdziwe potęgi, obecne nie tylko we wszystkich praktycznie częściach kraju, ale również na międzynarodowych trasach regionalnych i międzykontynentalnych. Inne to linie lokalne, obsługujące głównie rodzimą prowincję oraz połączenia z tej prowincji do największych chińskich metropolii. Pamiętajmy, że typowa chińska prowincja ma rozmiary sporego europejskiego kraju, co stanowi rację bytu dla lokalnych przewoźników lotniczych. Jeden z nich, powstałe na położonej u południowych wybrzeży Chin wyspie-prowincji Hainan linie Hainan Airlines, wyrósł nawet na sporego gracza na rynku międzynarodowym. Obsługuje już kilka połączeń do Europy.

Wybór przewoźnika z reguły podyktowany jest rozkładem lotów. Ceny są bardzo zbliżone, jeśli nie identyczne. Na wszystkich trasach wewnętrznych w Chinach obowiązują bowiem administracyjnie ustalone ceny biletów, od których przewoźnik może zaoferować rabat. To, czy dostępne będą bilety w promocyjnej cenie, a także, jak duży będzie rabat, zależy od godziny wylotu, obłożenia na danej trasie i momentu zakupu biletu. Z reguły w miarę wczesna rezerwacja pozwala kupić bilet z największym rabatem. Im później się zdecydujemy, tym cena wyższa.

Niektórzy pasażerowie mają oczywiście swoje osobiste preferencje i starają się wybierać przewoźników, o ile to możliwe na danej trasie, według tychże upodobań. W gruncie rzeczy jednak standard obsługi w większości chińskich linii lotniczych jest zbliżony. Wszystkie też dysponują stosunkowo młodymi flotami, gdyż boom na podniebne podróże rozpoczął się w Chinach całkiem niedawno. Gros latających nad Państwem Środka samolotów to zatem w miarę świeże zakupy, dokonane przez chińskie linie lotnicze w odpowiedzi na rosnący popyt.

Niestety, ten gwałtowny rozwój zrodził bardzo istotny problem. Samolotów przybywa, połączeń lotniczych jest coraz więcej, powstają kolejne nowe lotniska, a już istniejące rozbudowują się o kolejne, coraz większe terminale. Nie przybywa jedynie przestrzeni powietrznej, która – choć może brzmi to dziwnie – zaczyna się korkować, podobnie jak przepełnione rosnącą liczbą nowych samochodów ulice chińskich miast.

Może się wydawać, że niebo jest bezkresne i – w odróżnieniu od dróg – trudno je zapełnić. W rzeczywistości jednak samoloty pasażerskie mogą poruszać się jedynie w ściśle określonych fragmentach przestrzeni powietrznej, a ich piloci muszą bardzo ściśle trzymać się wyznaczonych tras przelotu, aby uniknąć kolizji z innymi znajdującymi się w powietrzu maszynami. Większość nieba jest dla lotnictwa cywilnego z różnych względów niedostępna (m.in. dlatego, że zastrzeżona jest dla wojska). W Chinach np. jedynie 20% przestrzeni powietrznej otwarta jest dla rejsowych samolotów. Stąd te powietrzne „korki".

Z punktu widzenia pasażera nadmierne zagęszczenie ruchu lotniczego ma bardzo prozaiczne konsekwencje – notoryczne opóźnienia. W Chinach powoli stają się one prawdziwą plagą. Ja osobiście nie pamiętam, kiedy ostatnio zdarzyło mi się lecieć samolotem, który w krajowy rejs na terenie Chin wystartowałby zgodnie z rozkładem. Jeśli leci się rano, szanse na dotarcie do celu o czasie są bardzo duże. Niestety, rejs popołudniowy lub wieczorny to już prawie murowane opóźnienie. Czasem jest to zaledwie pół godziny, czasem dwie lub trzy. Zdarza się i więcej, choć – trzeba przyznać – niezwykle rzadko. Pamiętajmy jednak, że mówimy tu o rejsach, które trwają od jednej do trzech godzin. Dwugodzinne opóźnienie na trasie Pekin-Szanghaj oznacza, że ze stołecznego lotniska startujemy w momencie, w którym wysiadalibyśmy z samolotu u celu naszej podróży, gdyby rejs odbył się zgodnie z rozkładem.

To bardzo utrudnia planowanie czegokolwiek, a poza tym jest bardzo irytujące. Skazuje bowiem pasażerów na wielogodzinne przebywanie w terminalu lub – to też się często zdarza – na pokładzie samolotu oczekującego na zgodę na start. Mnie samemu kilka razy zdarzyło się siedzieć w zaparkowanej na płycie lotniska maszynie godzinę lub dwie. Pewien mój znajomy miał wyjątkowego pecha – w „uziemionym" samolocie spędził osiem godzin.

Większość z tych opóźnień nie wynika z przyczyn technicznych lub pogodowych. Latające w Chinach samoloty są na tyle nowe i dobrze utrzymywane, że usterki zdarzają się bardzo rzadko. Oczekujący w nieskończoność na wylot pasażerowie jak mantrę słyszą: „nie otrzymaliśmy jeszcze zezwolenia na start", „rejs nr taki a taki będzie opóźniony z powodu nadmiernego zagęszczenia ruchu lotniczego".

Na szczęście jest promyk nadziei. Realną konkurencją dla samolotów stają się bowiem pociągi. Nie tylko ze względu na cenę, ale – coraz częściej – również czas podróży. Coraz więcej chińskich miast łączą bowiem linie kolejowe wysokich prędkości. Kiedy ukończona zostanie budowa takiej linii między Pekinem a Szanghajem, będzie można tę trasę przebyć pociągiem w nie więcej niż cztery-pięć godzin. Lot trwa wprawdzie tylko dwie godziny, ale jeśli jest opóźniony o kolejne dwie, co się naprawdę często zdarza, okazuje się, że nie ma tutaj różnicy. Różnica jest za to w cenie biletu, a także przewidywalności godziny dotarcia do celu podróży, bo pociągi akurat jeżdżą w Chinach z godną podziwu punktualnością.

Lubię latać, ale zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie przyjdzie wkrótce czas wrócić z przestworzy na tory...

Więcej na ten temat
Wasze opinie
Forum-gorące tematy
web polish.cri.cn
   Webradio
Kalendarium
Chińskie ABC
Informacje praktyczne
China Radio International.CRI. All Rights Reserved.
16A Shijingshan Road, Beijing, China