Dla wielu Polaków i nie tylko, pierwsze skojarzenie jakie mają z Chinami to Wielki Mur. Wiadomo o nim wszystko, no prawie wszystko. Opisany jest z detalami w każdym przewodniku po Chinach oraz w publikacjach na temat wielkich, ponad ludzką miarę budowli. Jednak będąc w Chinach na mury większe lub mniejsze, dłuższe albo krótsze, natkniemy się dosłownie na każdym kroku. Wszystkie historyczne miasta Państwa Środka otoczone są murami, które ciągną się na długości wielu kilometrów. Są one w lepszym, albo gorszym stanie. Sam Pekin także otaczały potężne mury obronne, które przetrwały stulecia, a rozebrano je dopiero w latach 50-ych poprzedniego wieku. Krótki ich odcinek jednak ocalał niedaleko centrum i daje dziś świadectwo potęgi chińskiego imperium. Murem otoczone jest także słynne Zakazane Miasto w Pekinie, siedziba chińskich cesarzy ostatnich dynastii oraz ich dworu. Mury, co oczywiste, tak jak i w innych grodach, miastach czy państwach spełniały przede wszystkim funkcję obronną. Jednak w Chinach pełniły rolę szczególną, nie tylko obronną. Miały powstrzymywać oprócz wrogów, także złe fluidy, duchy i inne nieszczęścia, które mogłyby dotknąć tych, którzy żyli za murami. Tak wynikało bowiem ze starochińskich wierzeń i tradycji, kultywowanych i celebrowanych z pietyzmem praktycznie do końca istnienia cesarstwa, czyli do 1911 roku. W całych Chinach murami otoczone są zarówno świątynie buddyjskie jak i taoistyczne, parki miejskie oraz historyczne obiekty, stare rezydencje itp. Także słynne hutongi, czyli domki z szarej cegły w których mieszkali a w wielu miastach w tym w Pekinie nadal mieszkają ludzie, budowane były w taki sposób, że ich zewnętrzne ściany tworzyły rodzaj muru za którym toczyło się zwykłe życie z dala od oczu postronnych. Jednak tradycja stawiania murów i grodzenia wszystkiego co tylko się da przetrwała do dzisiaj. Także nowe budowle np. osiedla mieszkaniowe otaczają jeśli nie mury, to przynajmniej solidne ogrodzenia. Za nimi napotkamy kolejne bramy, murki, ściany czy zdobione ekrany, które nawiązują do starych tradycji, pełnią rolę albo dekoracyjną albo... no właśnie, czasem trudno domyślić się jaką. Także w Polsce nowe osiedla grodzone są na potęgę, ale skala tego zjawiska jest nieporównywalnie mniejsza. Można powiedzieć, iż mury wrosły na stałe w chiński krajobraz i na początku robi to na przybyszu z Europy duże, by nie powiedzieć trochę przygnębiające wrażenie. Tendencja ta jednak wydaje się chyba powoli zanikać, przynajmniej w odniesieniu do najnowszej architektury. Wraz z przybywaniem w centrach wielkich miast wieżowców na zachodnią modłę, znikają także resztki starych murów, a nowe raczej nie powstają. Trudno sobie wyobrazić bowiem wilepiętrowe punktowce otoczone murami, choć w wejściowych holach często natkniemy się na murek lub ekran przypominający nam, iż jesteśmy w Chinach. Wraz z otwarciem się kraju na świat, otwiera się również powoli przestrzeń publiczna, co jest symbolem zachodzących tu zmian. Czy tak będzie już zawsze?
Adam Kaliński