Swoją Fundację „Yi" założył w roku 2007. Chce w ten sposób pokazać ludziom, że w walce ze skutkami klęsk żywiołowych liczy się każda pomoc, bez względu na to, jak wydaje się drobna.
"Nie jestem bohaterem - mówi. - Po prostu spędzam sporo czasu, ćwicząc sztuki walki, a potem pokazuję ludziom to, czego się nauczyłem. Ale to nic specjalnego. Wiele osób to potrafi. Nigdy nie powiedziałbym, że jestem najlepszym wojownikiem. Rozdmuchując swoje ego, przysparzasz sobie wrogów. Pewnie wielu facetów, których mijam na ulicy, byłoby w stanie mnie pokonać. Nie ma to żadnego znaczenia".