Sporo państw organizujących wielkie zawody, takie jak olimpiada, czy mistrzowskie rozgrywki w piłce nożnej boryka się z problemem dalszego wykorzystania wzniesionych ogromnym nakładem sił i środków obiektów sportowych. Nie mogą sobie z tym poradzić m.in.: Grecja, Hiszpania, Portugalia czy Kanada. Po rozgrywanych tam w poprzednich latach światowych imprezach pozostało wiele pustych, niszczejących stadionów i hal sportowych, bo nie ma pomysłu, co z nimi dalej robić?
Nie można ich zapełnić widzami na tyle często, by były w stanie zarobić na swe utrzymanie, nie mówiąc już o przynoszeniu zysków. Pytanie, co będzie dalej ze sportową infrastrukturą stoi również przed Polską, po ostatnim Euro 2012 . W Chinach, po zakończeniu tegorocznych igrzysk w Londynie, także odżyły dyskusje na temat wykorzystania i zarządzania pekińskimi obiektami. Same hale sportowe i stadiony kosztowały Chińczyków 13 mld dolarów.
Specjaliści podkreślają, że w Chinach, choć są sportową potęgą nie ma np. silnej ligi piłkarskiej, mogącej przyciągnąć, co tydzień tysiące kibiców, jak ma to miejsce w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii czy Włoszech.
Najlepiej „broni się" słynna hala, „Water Cube", w której odbywały się olimpijskie konkurencje pływackie. Przebudowane wnętrze pozwala na organizowanie w niej nie tylko zawodów sportowych, ale także wydarzeń kulturalnych. Menedżerowie obiektu postawili na koncerty i wielkie widowiska, np. baletowe. Uruchomiono tu także ogólnodostępny basen i wodny park rozrywki, dlatego obiekt zarabia, jednak też nie na tyle, by można było pokryć wszystkie koszty jego utrzymania.
Inna wielka hala sportowa „Wukesong Stadium", gdzie rozgrywane były w czasie pekińskich igrzysk mecze koszykówki, stała się, jedynym, jak dotąd, pekińskim obiektem olimpijskim, który sprzedał za 30 mln juanów rocznie (ok. 15 mln zł) prawa do swej nazwy i teraz nazywa się… „Master Card", o czym informuje wielki napis nad wejściem. Chińczycy maja jednak opory, aby podobnie potraktować wspomniane „Ptasie Gniazdo" i pływalnię „Water Cube", które mają zakaz sprzedaży swoich praw do nazwy. Pojawiły się, jako rozwiązanie kompromisowe, pomysły, aby sprzedać te prawa odnośnie samych wewnętrznych stref tychże obiektów.