Komentarz: Amerykańscy politycy chcą sprowokować nową zimną wojnę
Redaktor naczelny „The Lancet” Richard Horton opublikował artykuł we wtorek w brytyjskim „Guardianie”, wskazując, że pod przywództwem rządu USA nasiliły się ataki zachodnich polityków na Chiny, a te antychińskie głosy wydają się „niezgodne z rzeczywistością”. Chińscy naukowcy wnieśli wybitny wkład w globalnej walce z epidemią.
Od wybuchu epidemii, ciągłe postępy badawcze naukowców z całego świata dowiodły, że sformułowanie „nowy koronowirus pochodzący z chińskich laboratoriów” jest całkowicie nieuzasadnione. Coraz więcej wyników badań wskazuje, że wirus mógł się pojawić wcześniej niż do tej pory przypuszczano.
W obliczu faktów i nauki, amerykańscy politycy przymykali oczy i działali wyłącznie na swój własny użytek. Wyrażali niepokój, co wskazuje, że są ograniczeni do zawężonych interesów politycznych, co powoduje poważne strategiczne błędy w ocenie.
Ze względu na nieskuteczną walkę z epidemią i chęć ponownego uruchomienia gospodarki, epidemia w Stanach Zjednoczonych w ostatnim czasie gwałtownie się nasiliła. Jednocześnie PKB w USA gwałtownie spadł o 32,9% w drugim kwartale, co w znacznym stopniu wpłynęło na życie Amerykanów.
Z uprzedzeń i nienawiści do Chin, niewielkie siły ekstremistyczne w Stanach Zjednoczonych sfabrykowały wszelkiego rodzaju kłamstwa, aby złośliwie oczerniać Chiny, celowo podżegać amerykańskie społeczeństwo do nienawiści do Chin i próbować wykorzystać epidemię do rozpoczęcia „nowej zimnej wojny” przeciwko Chinom.
Dziś, w XXI wieku, kto chce sprowokować nową zimną wojnę, będzie musiał zmierzyć się z postępem historycznym. Profesor Ezra Feivel Vogel z Uniwersytetu Harvarda wyraźnie wskazał, że nie leży w interesie Stanów Zjednoczonych definiowanie Chińczyków jako wrogów.
Niedawno premier Singapuru Lee Hsien Loong opublikował w amerykańskim magazynie „Foreign Affairs” artykuł, że konkurencja między głównymi mocarstwami jest normalna, ale ich zdolność do współpracy jest prawdziwym testem rządzenia państwem.