Komentarz: Polityczna polaryzacja nadal niszczy witalność Stanów Zjednoczonych
Waszyngton, wchodząc w okres przejściowy przekazywania władzy, jest niezwykle niespokojny. Na początku nowego roku część zwolenników przywódcy USA szturmowała Kapitol i próbowała zmienić wynik wyborów, wywołując polityczną burzę, która wstrząsnęła Stanami Zjednoczonymi. Następnie demokraci w Izbie Reprezentantów USA formalnie złożyli w poniedziałek projekt klauzuli impeachmentu przeciwko prezydentowi Donaldemu Trumpowi, oskarżając go o „powstanie buntu”.
Za kulisami tej politycznej farsy skoncentrował się wybuch głęboko zakorzenionych sprzeczności w amerykańskim społeczeństwie. Obecnie w Waszyngtonie polaryzacja polityczna osiągnęła bezprecedensowy poziom. Jak powiedział Martin Jacques, badacz z University of Cambridge w Wielkiej Brytanii, że Stany Zjednoczone są teraz krajem niezwykle silnie spolaryzowanym. Republikanie i Demokraci nie rozmawiają już na tym samym kanale. Obie partie zajmują różne światy, a w konsekwencji rząd jest coraz bardziej sparaliżowany.
Rzeczywiście, polaryzacja polityczna jest charakterystyczną cechą amerykańskiej ekologii politycznej. Obie partie w Stanach Zjednoczonych przedkładają interesy partyjne ponad interesy kraju i narodu, a walka między nimi nasiliła się.
Coraz poważniejsza polaryzacja polityczna w Stanach Zjednoczonych jest nie tylko przejawem bolączek amerykańskiego systemu politycznego, ale także produktem eskalacji konfliktów i kryzysów społecznych. Zjawisko to nigdy się nie skończy nawet po zmianie lokatora Białego Domu, wręcz przeciwnie, szykuje się nowa runda walki.
Jeśli kryzysu ukrytego głęboko w amerykańskim systemie politycznym i społeczeństwie nie da się rozwiązać, retoryka o osiągnięcie solidarności w USA może nie mieć podstaw. Nasilająca się walka partyjna ostatecznie pochłonie jedynie witalność Stanów Zjednoczonych.