Komentarz: Przeciwdziałanie „nauczycielowi praw człowieka” to po prostu "odpłacenie mu jego własną monetą”
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chin ogłosiło w poniedziałek, że nałoży sankcje na 10 osób i 4 podmioty, które uporczywie rozpowszechniają kłamstwa i fałszywe informacje na temat Chin, oraz poważnie zaszkodziły suwerenności i interesom Chin. Jest to niezbędny krok podjęty wobec „nauczyciela praw człowieka”, aby odpowiadać głupiemu według jego głupstw, co odzwierciedliło zdecydowaną determinację i wolę Chin do ochrony suwerenności narodowej, bezpieczeństwa i interesów rozwojowych.
W rzeczywistości, gdy strona europejska ogłosiła, że nałoży sankcje na Chiny w tak zwanej kwestii praw człowieka w Sinciangu, strona chińska dała do zrozumienia, że zareaguje zdecydowanie i będzie się tej decyzji trzymać. Teraz Chiny zrobiły to, co zapowiedziały i zareagowały szybko.
Na liście podmiotów objętych sankcjami ogłoszonej tym razem przez Chiny, znajdują się nie tylko powiązane organizacje, które wielokrotnie ingerowały w wewnętrzne sprawy Chin, ale także osoby, które wyjątkowo źle postępowały w kwestiach związanych z Sinciangiem. To, co zrobili, znacząco zaszkodziło reputacji i godności narodu chińskiego oraz naruszyło suwerenność i interesy bezpieczeństwa Chin. Można powiedzieć, że chińskie sankcje są precyzyjne i skuteczne.
Na przykład Adrian Zenz, który jest aktywny jako niemiecki uczony, jest inicjatorem serii kłamstw związanych z Sinciangiem. Osoba ta nigdy nie była w Sinciangu. Opierając się na domysłach i spekulacjach, od 2018 roku sfabrykował kilkanaście artykułów i raportów, stawiając Chinom zarzut tak zwanego „ludobójstwo etnicznego” i inne sensacyjne zarzuty. Faktem natomiast jest, że w ciągu ostatnich 40 lat populacja narodowości Ujgurskiej w Sinciangu wzrosła z 5,55 miliona do ponad 12,7 miliona, a średnia długość życia wzrosła z 30 do ponad 72 lat. Plotki i oszczerstwa Adriana Zenza całkowicie ujawniły jego prawdziwe oblicze jako głównej siły antychińskiej organizacji.
Świat zewnętrzny zauważył, że tuż po tym, jak UE wykorzystała tak zwaną kwestię praw człowieka w Sinciangu do nałożenia sankcji na Chiny, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Kanada również podążyły za dołączeniem do sankcji wobec Chin opartych na kłamstwach i fałszywych informacjach. Pod szyldem obrony „praw człowieka” oczerniały wizerunek Chin, a wszystko tylko po to, aby powstrzymać rozwój Chin.
W rzeczywistości świat oczekuje odpowiedzi, w jaki sposób te zachodnie kraje, pod szyldem „praw człowieka”, mogą odpowiadać przed społecznością międzynarodową za ogromne długi i winy z tytułu naruszania praw człowieka, których same się dopuściły i same narobiły. Poprzez 400 letnią historię handlu niewolnikami przez kolonistów, jak i nie rozliczone do dziś zbrodnie kolonialne takich państw jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja po systematyczną dyskryminację rasową, z którą nadal borykają się Afroamerykanie obecnie w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i innych krajach, jakie kwalifikacje mają te zachodnie kraje, aby być „nauczycielami praw człowieka”?
Na świecie nie ma uniwersalnej ścieżki rozwoju praw człowieka. Stabilność, bezpieczeństwo, rozwój i postęp, jakim cieszy się społeczeństwo mieszkańców w Sinciangu, to jeden z najbardziej udanych przykładów ochrony praw człowieka w Chinach. Radzimy Stanom Zjednoczonym i krajom zachodnim, aby najpierw rozwiązały swoje problemy związane z prawami człowieka, przestały stosować obłudne podwójne standardy, przestały ingerować w wewnętrzne sprawy innych krajów i nie podążały coraz dalej niewłaściwą drogą. W przeciwnym razie Chiny z pewnością zareagują mocniej, a „nauczyciel praw człowieka” ostatecznie zapłaci wysoką cenę za swoją głupotę i arogancję.