Żydowski fotograf i jego więź z Szanghajem
Szanghajka w obiektywie Sama Sanzetii
Sam Sanzetii w Szanghaju
Urodzony na Krymie, Żyd z pochodzenia – Sioma Lifshitz, znany jako Sam Sanzetii, w maju w 1922 roku jako młody chłopak przybył wraz z całą rodziną do Szanghaju.
Pasierb Siomy Lifshitz, Moses, pokazał życiorys, który fotograf sam napisał na maszynie w 1956 roku. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się jak wyglądało jego życie przed przeprowadzką do Szanghaju.
Atelier fotograficzny Sama Sanzetii w Szanghaju
„Urodziłem się w Rosji, na Krymie w 1902 roku. Ojciec był nauczycielem. Nigdy nie chodziłem do szkoły i odebrałem edukację w domu. Kiedy miałem 13 lata, przyjechałem do Harbinu z rodzicami. W pierwszych dwóch latach w Chinach pracowałem jako dostawca towarów. W 1917 roku po »Rewolucji październikowej« zacząłem pracować jako operatora tokarki na stacji Qiqihar i Hailar, Kolei Wschodniochińskiej. Gdy w 1919 roku wybuchł strajk na Kolei Wschodniochińskiej, cała rodzina przeniosła się do Błagowieszczeńska, który dopiero co został opanowany przez rewolucyjną siłę czerwoną. Wraz z innymi ludźmi zdecydowałem się pomóc jednej hucie stali we wznowieniu produkcji. Aby dostarczyć niezbędne urządzenia i sprzęty do produkcji, pojechałem do Władywostoku, opanowanego przez Japończyków. Ukryłem przez jakiś czas i po »nocy masakry« dokonanej przez Japończyków uciekłem do Szanghaju brytyjskim statkiem pasażerskim.” Tak pisał fotograf w swoim życiorysie.
Szanghajka w obiektywie Sama Sanzetii
Kiedy poduczył się chińskiego, przyjął chińskie nazwisko – Shen Shidi. W Szanghaju początkowo żył z pracy dorywczej, ale szybko przestawił się na fotografowanie.
Jego pierwszymi klientami byli mieszkający w Szanghaju cudzoziemcy. Prędko zyskał ich uznanie i do grona zamawiających u niego fotografie zaczęli dołączać majętni Chińczycy, miejscowe sławy, artyści i gwiazdy filmowe. U szczytu swojej kariery Sioma Lifshitz miał 15 atelier fotograficznych, w których zatrudniał 31 pracowników.
Praca Sama Sanzetii
Praca Sama Sanzetii
W 1948 roku, po powstaniu Izraela, większość chińskich Żydów wyniosła się na Bliski Wschód. Lifshitz jednak pozostał i dalej prowadził swój interes. Był jednym ze stu szanghajskich Żydów, którzy jako ostatni opuścili Chiny. Nietrudno zgadnąć powód tej zwłoki: Sioma Lifshitz zakochał się. Wybranką jego serca była dużo od niego młodsza (fotograf miał już wówczas ponad 50 lat) studentka, Nancy.
W 1957 roku Lifshitz podjął decyzję o wyjeździe z Szanghaju, miasta, w którym przeżył 35 lat. Udał się do Tel Awiwu. Pojechał sam, podobno nie pozwolono mu zabrać ze sobą Nancy. Ich kontakt się urwał, a Sioma, mimo starań, nie mógł zdobyć o ukochanej żadnych wiadomości. Osiadł na stałe w Izraelu, ponownie się ożenił. Zmarł w 1987 roku. Jego pasierb Moses powiedział, że na starość Sioma często wspominał swoje "chińskie życie" - klientów, ryksze, youtiao (podłużne placki smażone w głębokim tłuszczu, najczęściej spożywane na śniadanie) i słodki smak szanghajskiej kuchni.