Informacja o naszej redakcjiInformacja o CRI
China Radio International
Wiadomości z Chin
Wiadomości z Zagranicy
Gospodarka
Kultura
Nauka i Technika
Sport
Ciekawostki
Nasze propozycje

Informacje o Chinach

Podróże po Chinach

Mniejszości

Przysłowia chińskie 

Sport

Chińska Kuchnia
(GMT+08:00) 2005-04-05 14:24:51    
Bal u Salomona

CRI

Po powrocie z wojska Gałczyński wraca na swoje miejsce w grupie przyjaciół, która zdążyła się już określić organizacyjnie: w roku 1927 powstała grupa literacka "Kwadryga".

Swą pierwszą posadę otrzymuje w Polskim Towarzystwie Emigracyjnym, założonym przez grono lewicowych bądź lewicujących działaczy. Było to stworzyszenie społeczne, miało sprawować opiekę i służyć pomocą Polakom, którzy opuścili kraj. Ogranem prasowym PTE było czasopismo "Wychodźca". Powierzono mu sprawy emigrantów europejskich. Ale szybko znalazł się na ulicy. Bo szybko zrozumiał, że całe to Towarzystwo Emigracyjne ? to jeden z polskich bezsensów. Ślad jego półroczej tu pracy pozostał w wierszu ?Emigranci" (1929) wydrukowanym w "Wychodźcy" i w "Zabawej romancy o trzech siostrach emigrantkach" (1928).

Nadchodzi pora debiutu książkowego. Jest to jednak na razie debiut prozatorski. W roku 1929, nakładem księgarni F. Hoesicka, a pod firmą Biblioteki "Kwadrygi", ukazuje się, z okładką Edmunda Bartłomiejczyka, "Porfirion Osiełek, czyli Klub Świętokradców".

3 maja 1929 r., w niedzielę, Lucjan Szenwald w "Ziemiańskiej" przedstawia dwóm koleżankom ? Marychnie i Natalii ? swego przyjaciela poetę ? Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Gałczyński i Natalia się zakochali. Ślub Konstantego i Natalii odbył się po roku, 1 czerwca 1930 z pełnym prawosławnym rytuałem w cerkwi na Pradze.

Wiosną 1931 r. Konstanty Gałczyński został mianowany referentem do spraw kultury w Konsulacie Generalnym RP w Berlinie. Pobyt w Berlinie dawał możliwość wyjazdów. Gałczyńscy włóczyli się po wielkim mieście, chodzili za koncerty, do muzeów. Odwiedzali muzea i zabytki Norymbergi, Monachium, Hamburga. Podróżowali do Wiednia i Tyrolu byli też w Kopenchadze. W Berlinie powstał "Bal u Salomona". Gałczyński zaczął swój wielki poemat pisać w sobotę wieczorem, trwał przy biurku przez całą niedzielę i skończył go w poniedziałek nad ranem. Właściwie nie skończył, bo "Bal u Salomona" nie ma finału. Początkowo zamiarem autora było zakończyć ów bal tańcem Salomona z losem... Zrezygnował z tego pomysłu. Może to i lepiej?... Może zbyt blisko byłoby wtedy do innego ? chocholego tańca? A tak pozostał jedynie ? "zamysł jakiś, co się w nic nie klaruje"...

Autor pozwolił swobodnie popłynąć strumieniowi skojarzeń, motywów, rozpalonej poetyckiej wyobraźni, wędrującej jednoczeście w wielu kierunkach...

A ci ludzie to tylko strachy,
A te deszcze to tylko zapachy
od owoców, od kobiet, od wina
i że jeszcze przed poczęciem skona
ten daleki bal u Salomona,
ten bal, co się tylko zaczyna.

"Bal u Salomona" drukuje w roku 1935, utwór wybitny, zaskakujący oryginalnością skojarzeń i siłą poetyckiej wizij, daleki jeszcze od realizmu i prostoty powojennych wierszy, miejscami ciemny i powikłany jak obraz we śnie, cały nasiąkły lękiem, cierpieniem i przeczuciem zatraty dotychczasowego życia. Nastrojem ogólnym i stylem przypomina ten poemat nieco "Bal w operze", jednak bez właściwej utworowi Tuwima dynamiki i ostrości oskarżenia ciśniętego ginącemu światu.

Bal u Salomona(fragment)
błękit jeszcze nie był taki okrutny,
a śnieg jeszcze nie był taki śnieżny
i ja nie byłem jeszcze taki smutny ?
daleko od balu u Salomona...

Po latach Bolesław Miciński napisze, że ?wstępne partie "Balu u Salomona" można zestawić z "Wielkim Testamentem" Villona, Wiesław Szymański zaś odnajduje pomiędzy "Balem" i "Weselem" Wyspiańskiego "bardzo wyraźnie i świadome związki"...

W "rozpędzie" po skończym "Balu" napisał sztukę "Muzeum Wiliamsa" (1933), opowieść o republice dzieci walczących z policyjno-pałkarską rzeczywistością.

Gałczyńscy wrócili do Polski w kwietniu 1933 r.