W Paryżu odbyła sie koferencja pokojowa ws. Bliskiego Wschodu, której celem było ożywienie bliskowschodnich negocjacji pokojowych po dekadach konfliktu.
W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele blisko 70 krajów. Nie uczetniczyła w nim jednak ani strona izraelska, ani palestyńska. Palestyńczycy poparli konferencję, natomiast premier Izraela Benjamin Netanjahu uznał ją za "bezcelową".
Konferencja jest odpowiedzią na wypowiedzi amerykańskiego prezydenta-elekta Donalda Trumpa, w których zapowiadał przeniesienia ambasady Stanów Zjednoczonych z Tel Awiwu do Jerozolimy.
Palestyńczycy uważają Wschodnią Jerozolimę za stolicę ich przyszłego państwa, podczas gdy Izrael za swoja stolicę uważa całą Jerozolimę.
Status miasta jest jedną z najbardziej palących kwestii w konflikcie.
Francuski minister spraw zagranicznych Jean-Marc Ayrault, który przewodniczył konferencji pokojowej, nazwał amerykańskie plany prowokacją. Dodał też, że Francji zależy na utrzymaniu dobrych stosunków z administracją Trumpa, jednak obawia się, że przeniesienie ambasady uwolni nową falę przemocy na Bliskim Wschodzie.
Ostatnia runda negocjacji pokojowych między Izraelem a stroną palestyńską załamała się w kwietniu 2014 roku, po tym jak nie udało się rozwiązać głęboko zakorzenionych sporów dotyczących kwestii takich, jak osiedla izraelskie, granice państwa palestyńskiego oraz bezpieczeństwa.