Miejski rower, hitem chińskich ulic
2017-06-15 15:24:11 CRI

Rzesze żółtych, pomarańczowych , niebieskich rowerów odzyskują pekińskie ulice i ścieżki rowerowe, ku rozpaczy użytkowników czterech kółek. W Pekinie i wielu innych chińskich miastach za sprawą miejskich rowerów nastąpił renesans tego środka transportu. Tanio, wygodnie, modnie i ekologicznie zachwalą nowy miejski trend lokalne media.

"W Pekinie jest 9 milionów rowerów" - śpiewała w 2005 roku Katie Melua i było to rok po tym, kiedy władze stolicy Chin zniosły archaiczne prawo rejestracji rowerów i opłaty podatkowej za ten rodzaj transportu. Wydawało się, że rower jeszcze bardziej wpisze się w krajobraz miasta i jednoślady zaleją pekińskie ulice. Nic bardziej mylnego, owszem rowerów było w dalszym ciągu dużo, ale rokrocznie spadała liczba jego użytkowników. W 1995 roku w Chinach zarejestrowanych było 670 milionów rowerów, a w 2013 liczba ta spadła prawie o połowę do 370 milionów. Jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych rowery stanowiły 50% przewozów w Pekinie, obecnie jest to zaledwie 10%. Bogacące się społeczeństwo wybierało skutery, a kolejnym etapem tej ewolucji był samochód, cel każdej rodziny w mieście. Rowery przegrywały walkę z rozwijającą się gwałtownie komunikacją miejską, szczególnie szybkim, docierającym już w wiele miejsc metrem. Rowerowy boom rozpoczął się rok temu, wraz z pojawieniem się miejskiego roweru i możliwością zapłaty za niego poprzez aplikację zainstalowaną w smartfonie. Szybko podchwycili to młodzi Chińczycy, którzy są na świecie nacją najczęściej płacącą przy pomocy telefonu i zasiedli za kierownicą jednośladów, zalewając na nowo ulice dawnego "rowerowego królestwa".

Skąd ta nagła popularność miejskiego roweru w Chinach, który nie jest niczym nowym i odkrywczym na świecie? Według szacunków w 2016 roku usługi takie ofertowało około 600 operatorów na świecie. Za niewielki pieniądze poruszać się można również po ulicach wielu polskich miast, warunek jest jeden, należy zabrać i odstawić rower na specjalnie do tego przygotowane stacje-parkingi. Chińscy przedsiębiorcy zaczęli jednak modyfikować i poprawiać tę formułę, całkowicie uwalniając rowery oraz ich użytkowników. W Chinach zauważono, że budowanie stacji w zatłoczonych miastach pociąga za sobą wiele problemów, szczególnie ze znalezieniem odpowiedniej lokalizacji. Ogranicza to rozwijanie tego businessu, a szukanie miejsca by odstawić rower zniechęca potencjalnych klientów. Z pomocą oczywiście przyszła technologia i wszechobecne w Chinach smartfony. Przedsiębiorczy Chińczycy dzięki GPS, stworzyli system który umożliwia ostawienie roweru w dowolnym miejscu na ulicy oraz wypożyczenie jednoślada z najbliższego dla użytkownika miejsca.

Jak to działa? Wydaje się bardzo prosto. Po ściągnięciu aplikacji firmy oferującej wynajem jednośladu, następuję lokalizowanie użytkownika i na mapie pokazują się rowery gotowe do wynajęcia w najbliższej okolicy. Firmy zapewniają, że wystarczy dwuminutowy spacer, by znaleźć jednoślada. Później już tylko wypada zeskanować kod QR, który znajduje się na rowerze, następuje odblokowanie zabezpieczenia i można rower używać do woli. Po skończonej jeździe rower można zostawić w dowolnym miejscu. Tak więc wszystko - lokalizowanie, odblokowywanie, blokowanie i płacenie - odbywa się za pośrednictwem aplikacji, która nawet śledzi statystyki, takie jak pokonana odległość, czy spalone kalorie. Mobike i Bluegogo potentaci w chińskiej branży miejskich rowerów, dzięki systemowi GPS śledzą każdy ruch swoich jednośladów. Ludzie z Mobike, chwalą się, że obsługują największą na świecie sieć Internet-of-Things. Dzięki niej mogą wykryć, czy rower jest uszkodzony, a także kontrolować ruch, czyli zlokalizować miejsca gdzie ze względu na popyt trzeba podstawić więcej rowerów lub gdzie jednośladów stoi za dużo, ponieważ popyt niewielki.

Koszt wynajęcia roweru, jest o wiele niższy niż jednorazowy przejazd komunikacją miejską. Zazwyczaj są to kwoty od 25 do 50 polskich groszy za pierwsze półgodziny jazdy. Dane Mobike zebrane z 400 milionów wynajmów pokazują, że typowa przejażdżka w Pekinie, odbywa się na odległości około 1 do 3 kilometrów, często między domem i metrem oraz metrem i pracą. Szczyty użytkowania to oczywiście poranek, pora lunchu i godziny po południowe, wtedy ciężko znaleźć rower, bo wszystkie są praktycznie w użyciu. Według danych operatorów, duży ruch generowany jest również w nocy, po zamknięciu transportu miejskiego, z rowerów korzystają powracający z wieczornych spotkań, ale również robotnicy pracujący zazwyczaj w usługach do późnych godzin nocnych.

Polityka "parkuj gdziekolwiek" jest błogosławieństwem, ale również przekleństwem. Z jednej stron zwiększa prawdopodobieństwo, że rowery znajdą się w bezpośrednim sąsiedztwie użytkownika. Pozwala jednak na parkowanie rowerów w odległych miejscach, często zakazanych dla ruchu pieszego. Powszechnym w Chinach widokiem jest parkowanie roweru na autostradach, często w mediach pojawiają się zdjęcia rowerów zaparkowanych w rowach, w rzekach, na śmietniskach, a nawet na drzewach. Zarządcy nieruchomości skarżą się, że rowery zajmują przestrzeń na prywatnych posesjach, a powszechne są widoki masy jednośladów zajmujących całą powierzchnie chodnika. Firmy takie, jak np. Mobike, czy Bluegogo wprowadziły poprzez swoje aplikacje specjalne systemy punktowe, które wysoko wynagradzają użytkowników za poprawne zaparkowanie roweru. Punkty można później wykorzystać na zniżki podczas wynajmu, czy nawet darmowe przejażdżki. Użytkownicy regularnie łamiący zasady wynajmu roweru, dostają punkty ujemne, które skutkują wyższą ceną za wynajem, a recydywiści mogą liczyć się z tym, że zostaną wyrzuceni z systemu i nie będą mogli już więcej pożyczyć jednoślada danego operatora.

W Chinach działa obecnie około 30 operatorów oferujących miejskie rowery. Największy z nich to Ofo - żółte rowery z liczbą 1,5 miliona jednośladów w 43 chińskich miastach. Tuż za nim plasuje się Mobike (pomarańczowe rowery) około 1 milion rowerów w 34 miastach i wchodzący szturmem na rynek Bluegogo (niebieski rower) 350 000 w sześciu miastach. Eksperci jednak uważają, że branża pomimo dużych obrotów jest cały czas pod kreską. Należy spodziewać się przejęć, przetrwają tylko najsilniejsi gracze. Na razie ceny wynajmu w żaden sposób nie rekompensują nawet kosztów. Wpływ na to mają koszty zakupów rowerów, obsługi przerzucania rowerów w rejony o większym popycie, duży procent zniszczeń i kradzieży. Częstym zjawiskiem jest niszczenie umieszczonych na jednośladach kodów QR, bez którego odczytu niemożliwe jest wynajęcie roweru, są więc one bezużyteczne. Prawdopodobnie jest to efekt bezwzględnej walki konkurencyjnej między podmiotami, której innym widocznym objawem jest wyniszczająca każdego gracza wojna cenowa. Operatorzy w poszukiwaniu klienta proponują darmowe przejażdżki dla pierwszych użytkowników, czy całodzienne użytkowanie roweru za 1 RMB (około 0,55 PLN). Mniejsi gracze rezygnują z powszechnego jeszcze rok temu depozytu, a w ślad za nimi nad tym samym krokiem zastanawiają się potentaci jak Mobike u którego przed wypożyczeniem należy zdeponować 299 RMB (44 USD), czy Bluegogo 100 RMB (14 USD). Wszystko to tylko po to, aby wypożyczenie stało się jak najtańsze i najmniej problematyczne dla klienta. Na razie, więc na wojnie cenowej wygrywają chińscy rowerzyści, którzy za dosłownie "kilka groszy", a raczej "kilka jiao" mogę przemieszczać się po miejskich ulicach. (Tekst i zdjęcia: Grzegorz Gołojuch )
Zobacz także
Polecamy
China Radio International.CRI. All Rights Reserved.
16A Shijingshan Road, Beijing, China