USA określiły ostatnio Chiny jako "manipulatora walutowego", co nie jest zgodne ze standardami ustalonymi przez same Stany Zjednoczone w odniesieniu do tak zwanych "manipulatorów kursów walutowych". Niewątpliwie wpłynie to jeszcze bardziej na stosunki dwustronne, wywoła zawirowania na globalnym rynku finansowym i poważnie utrudni handel oraz ożywienie gospodarcze na świecie.

W kontekście zacieśnienia chińsko-amerykańskich stosunków gospodarczych i handlowych, działania strony amerykańskiej są nie tylko usprawiedliwieniem dla kolejnego kroku nałożenia nowych ceł na Chiny, ale także okazją do wywarcia presji na System Rezerwy Federalnej (FED), w celu złagodzenia polityki pieniężnej i pobudzenia gospodarki USA. Z jednej strony, niektórzy Amerykanie wywierali nacisk na uznanie RMB, próbując podnieść cenę chińskiego eksportu. Z drugiej strony, oznacza to jednoczesne obniżenie marży na zyski firm amerykańskich, co spowoduje wzrost cen towarów, wpłynie na dochody z podatków konsumpcyjnych na wszystkich szczeblach rządowych w Stanach Zjednoczonych.

W „Wall Street Journal" stwierdzono, że pozycjonowanie Chin jako „manipulatora walutowego" zrekompensuje wyniki amerykańskiej reformy podatkowej oraz zwiększy ryzyko dla wzrostu gospodarczego USA. Były minister finansów USA Lawrence Summers zaznaczył, że zachowanie strony amerykańskiej nie jest zgodne z faktami i podważy wiarygodność rządu.

Zdaniem ekspertów amerykańskich, niedawna niestabilność RMB jest normalną reakcją rynku na amerykańskie zagrożenie nałożenia nowych taryf na Chiny. Chiny stosują ustalony na rynku system kursów walutowych. USA wyrażając opinię o kursach walutowych Chin nie może oszukiwać społeczności międzynarodowej, a dalsze takie postępowanie może spowodować utratę podwójnego kosztu recesji gospodarczej i kredytu krajowego.