W ciągu ostatnich kilku dni amerykańscy przywódcy wielokrotnie nazywali nowy typu koronowirusa „chińskim wirusem", wywołując tym samym publiczne oburzenie. Społeczność międzynarodowa ogólnie skrytykowała to sformułowanie jako przejawiające wyraźną rasistowską tendencję. Ich zdaniem jest to świadome prowadzenie działań związanych z zapobieganiem epidemii na mroczną ścieżkę nienawiści rasowej.

Michael Ryan, szef programu pomocowego WHO, powiedział w środę w Genewie, że wirus nie zna granic państwowego i że należy unikać połącznia go z jakąkolwiek narodowością. Podkreślił, że pandemia grypy H1N1 z 2009 roku mająca swoje źródło w Ameryce Północnej i nie została nazwana „grypą północnoamerykańską". Jeśli chodzi o inne wirusy, ważne jest, abyśmy używali tej samej metody nazewnictwa - podkreślił urzędnik WHO.

Tego samego dnia burmistrz San Francisco London Breed wydał oświadczenie, w którym oskarżył przywódców USA o nazwanie nowego koronawirusa „chińskim wirusem", co jego zdaniem jest oburzającym działaniem. Breed oświadczył w oświadczeniu, że koronawirus jest globalną epidemią, która dotyka wszystkich ludzi, i dlatego wszyscy powinni słuchać opinii ekspertów do spraw zdrowia publicznego oraz współpracować. To właśnie robimy w San Francisco i co powinni zrobić urzędnicy federalni - zaznaczył burmistrz.

Im więcej faktów dotyczących zapobiegania i kontroli epidemii w USA jest ujawnianych, tym coraz więcej osób odkrywa, że niektórzy politycy w Stanach Zjednoczonych
nie zrobili nic poważnego w zapobieganiu i kontroli epidemii, z wyjątkiem ataków werbalnych.

Rasistowskie słowa i ksenofobia nie sprzyjają współpracy ze społecznością międzynarodową w odpowiedzi na kryzys zdrowia publicznego.

Czy w obliczu wspólnego wroga ludzkości ci amerykańscy politycy, którzy spędzają czas na atakach werbalnych, mogą zrobić coś poważnego, co naprawdę przyniesie korzyści życiu i zdrowiu ludzi?