Departament Stanu USA opublikował niedawno „Globalny raport wolności religijnej 2019", który oczernia chińską politykę religijną. Na konferencji prasowej, sekretarz stanu Mike Pompeo po raz kolejny oskarżył Chiny o „tłumienie" religii. Podczas gdy rząd USA brutalnie tłumi protesty przeciwko dyskryminacji rasowej, wywiera zewnętrzną presję wprowadzając sankcje oraz pogłębia nienawiść wśród ludzi różnych wyznań, amerykański polityk komentuje politykę religijnych innych krajów, co brzmi jak żart.
Ingerowanie w sprawy wewnętrzne innych państw w imię tak zwanej „wolności religijnej" jest powszechną taktyką stosowaną przez rząd USA w celu promowania hegemonii. Amerykańscy politycy, tacy jak Mike Pompeo, używają różnych zabiegów, aby w grze politycznej używać „kartę religii", co ma na celu tłumienie i powstrzymania Chin.
Amerykańscy politycy powinni poświęcić czas na przyjrzenie się kwestii religii w Sinciangu. Obecnie w tym regionie znajduje się ponad 28 000 miejsc kultu religijnego, gdzie pracuje prawie 30 000 osób. Średnio na 530 muzułmanów przypada 1 meczet, co jest wyższą wartością niż w wielu krajach muzułmańskich. Natomiast liczba meczetów w Stanach Zjednoczonych jest mniejsza niż 1/10 ich liczby w Sinciangu.
Należy zwrócić uwagę, że w październiku 2019 roku, kiedy Zgromadzenie ONZ rozważyło istotne kwestie związane z prawami człowieka, 54 kraje pozytywnie oceniły skuteczność środków antyterrorystycznych w Sinciangu. Reprezentanci tych państw stwierdzili także, że w tym regionie skutecznie chroni się podstawowe prawa człowieka wszystkich grup etnicznych w Sinciangu.
Obecnie rząd chiński zorganizował wizyty w Sinciangu dla ponad 1000 dyplomatów z różnych krajów, urzędników z organizacji międzynarodowych, reporterów i przywódców religijnych. Ich zdaniem, to co widzą i słyszą o Sinciangu, jest zupełnie inne niż to, co opisują zachodnie media.