|
Rozmowa z Jerzym Stępniem, wiceprezydentem Poznania.
W Poznaniu działa najstarszy w Polsce park naukowo-technologiczny. Czy władze stolicy Wielkopolski chcą ściągnąć do miasta wyłącznie firmy z obszaru innowacyjności, czy jest wszystko jedno, jaką branżę będzie reprezentował inwestor?
Oczywiście najbardziej zależy nam na tych przedsiębiorstwach, które wnoszą lub posiadają największy stopień innowacyjności, które tworzą wartość dodaną. Z drugiej strony chcielibyśmy, by był to inwestor, który stworzy dobre miejsca pracy dla absolwentów poznańskich wyższych uczelni. Z uwagi na nasze tradycje przemysłowe i obecne zaplecze biznesowe oraz naukowe - z całą pewnością - najlepszymi obszarami gospodarczymi w perspektywie wieloletniej są zaawansowane technologie, IT, BPO, rozmaite usługi biznesowe i finansowe. Poznań słynie z innowacyjności. Na tym polu w ostatnich latach w mieście nastąpiła istotna zmiana profilu inwestycyjnego. Pojawiły się nowoczesne gałęzi gospodarki. W innowacyjnych branżach w ostatnich latach powstało aż 8 tys. miejsc pracy, co nas znacznie wyróżnia na tle innych miast w Polsce. Taka jest strategia Poznania i rzecz jasna takich szukamy inwestorów.
Jeśli chodzi o Chiny, to do tej pory te relacje gospodarcze wyglądały najczęściej tak, że Chińczycy próbowali sprzedać swoje produkty, a polskie firmy z rozmaitymi efektami czynili to samo w Chinach.
Na czym władzom Poznania zależy najbardziej, jeśli chodzi o chińskiego inwestora?
Nam zależy najbardziej na ściągnięciu kapitału chińskiego do Poznania. To jest to, co chcielibyśmy osiągnąć. Ale rozumiemy, że cel uświeca środki i, że może to się odbywać pewnymi etapami. Zaczynamy od prostej wymiany handlowej poprzez kolejne przedsięwzięcia w rozmaitych obszarach i rozmaitych sektorach.
A czy niepowodzenie chińskiej firmy przy realizacji odcinka autostrady A2 pana nie zraża?
Nie zrażałbym się niepowodzeniem chińskiej firmy przy realizacji odcinka autostrady A2. Chińskie firmy zarówno państwowe jak i prywatne mogą brać udział w publicznych przetargach organizowanych przez samorządy, które wydawały i nadal będą wydawać mnóstwo pieniędzy na projekty infrastrukturalne oraz projekty z zakresu ochrony środowiska. Poznań na przykład będzie budował spalarnię. Chińskie firmy mogą brać udział w przetargach na wykonawstwo. Jeśli Chińczycy w trakcie procedury okażą się najlepsi, to będą wybierani. Ta wiedza o tym, że takie możliwości istnieją musi tutaj dotrzeć.
Wspomniał pan, że nie ma znaczenia, czy będzie to kapitał państwowy czy też prywatny, jeśli chodzi o chińskich inwestorów.
To jest święta zasada równego traktowania kapitału niezależnie od pochodzenia. Nie ma dla nas znaczenia, czy to chiński kapitał prywatny, czy państwowy. Ani w sensie formalnym ani w sensie realnym.
O co pytają chińscy inwestorzy?
Pytania są rozmaite. Od najbardziej podstawowych po bardzo konkretne, jak na przykład, kto może być najlepszym partnerem w nawiązaniu relacji gospodarczych w Polsce. Mówię, że są to polskie miasta, ponieważ polskie miasta są ważnymi graczami w naszym kraju w sensie ekonomicznym, ponieważ dysponują własnym kapitałem i mają instrumenty w przyciąganiu inwestorów. Gdy pada pytanie od chińskich firm, gdzie i do kogo mam się zwrócić, by uzyskać informacje, by nawiązać kontakt, to odpowiadam, by zwracali się do specjalnych komórek inwestycyjnych w polskich miastach. I wszystko, czego oczekujecie, w sensie informacji o zasadach inwestowania, otrzymacie właśnie w biurach obsługi inwestora.
Co obecnie Poznań ma do zaoferowania chińskim inwestorom?
Przede wszystkim my nie dzielimy inwestorów na chińskich i innych. Każdego traktujemy tak samo i dla każdego mamy tę samą ofertę. Najwięcej - rzecz jasna - dotyczy infrastruktury, a o takich projektach należy myśleć w cyklu wieloletnim, bo rzadko która inwestycja zamyka się w jeden rok. Poza tym wielkość pakietu inwestycyjnego oczywiście zależy od tego ile uda się nam uzyskać środków finansowych ze źródeł zewnętrznych, czyli Unii Europejskiej. Poznań w ciągu kilku lat ma do wydania kilka miliardów euro na różnego rodzaju inwestycje, w których mogą wziąć udział chińskie firmy. I to dziś mówiłem chińskim menadżerom.
Czy wizyta w Polsce premiera Chin Wen Jiabao będzie ważnym impulsem dla rozwoju wzajemnych relacji gospodarczych oraz większego zainteresowania chińskich firm polskim rynkiem?
Jestem pewien. Pamiętajmy, ze Chiny są krajem silnie scentralizowanym, a zatem wizyta jednej z dwóch najważniejszych osób w państwie w innym państwie, ma dla Chińczyków ogromne znaczenie. Bez tego o jakimś nowym otwarciu, nowym impulsie nie byłoby mowy. Kiedy mówiłem naszym partnerom z Chin, że ich premier będzie w Polsce, to widać było, że zrobił to na nich wrażenie, bo oni wtedy wiedzą, że chiński rząd przywiązuje należytą wagę do naszych stosunków. Jeśli więc, jakiś przedstawiciel władzy chińskiej zwraca swoją uwagę na jakiś kraj lub jakieś przedsięwzięcie, to w ślad za tym idzie biznes. To polityczny lider w Chinach wyznacza kierunek, za którym idzie chiński biznes. A zatem bez wizyt na najwyższym szczeblu nie może być mowy o współpracy.