|
|
(GMT+08:00)
2005-03-02 18:22:26
|
|
Z getta do wielkiego aktora i reżysera
CRI
Urodził się w Paryżu w polsko-żydowskiej rodzinie. Gdy miał trzy lata jego rodzice powrócili do Polski i zamieszkali w Krakowie. W czasie wojny zamknięci zostali w getcie. Matka zginęła w obozie koncentracyjnym. Sam Polański niemalże cudem uniknął śmierci. Ucieczkę od dramatycznych wspomnień znalazł na scenie. W 1948 r. związał się z zespołem teatralnym Marii Biliżanki - "Wesoła Gromadka" występującym w krakowskim radiu, a następnie z Państwowym Teatrem Młodego Widza (obecnie "Bagatela"). W spektaklu "Syn pułku" wypatrzył go Bohdziewicz. Na ekranie zadebiutował w 1953 r. w epizodzie w jednej z nowel składających się na obraz "Trzy opowieści" Konrada Nałęckiego. W 1954 r. Andrzej Wajda powierzył mu epizod młodocianego chuligana w głośnym "Pokoleniu", a Silik Sternfeld w "Zaczarowanym rowerze" (1955). Polański próbował bez skutku dostać się do szkoły teatralnej. Wreszcie, w 1954, zdecydował się, zachęcony przez Bohdziewicza, aby zdawać do Łódzkiej Szkoły Filmowej na Wydział Reżyserii. Z aktorstwa jednak nigdy nie zrezygnował pracując w filmach i spektaklach innych twórców, jak i obsadzając się w swoich obrazach. W swojej autobiografii napisał: "Prawdę mówiąc, gdybym miał życie zacząć od nowa, poświęciłbym się raczej aktorstwu niż reżyserii.
W 1955 r. wyreżyserował swoją pierwszą etiudę studencką - "Rower", zainspirowaną wydarzeniem z jego dzieciństwa. Po kolejnej etiudzie - "Morderstwie" (1957), koncentrującej się wokół jednego rekwizytu - noża, zrealizował kultowy już, zachowany w ulubionej przez siebie stylistyce groteski, "Uśmiech zębiczny" (1957). Jego następnym obrazem była rejestracja szkolnej zabawy tanecznej, która zostaje zakłócona przez bandę chuliganów (zresztą poproszonych o tę "usługę" przez samego Polańskiego, co koledzy mieli mu przez jakiś czas za złe, a rada pedagogiczna skarciła naganą) - "Rozbijemy zabawę" (także 1957). Młody twórca był znany ze swoich niekonwencjonalnych zachowań i pomysłów, czym w znacznej mierze przyczynił się do powstania legendy "Filmówki". Potrafił zainscenizować awantury z użyciem broni palnej przed gabinetem rektora, odgrywać "Hamleta" bełkotem oraz oskarżać o alkoholizm i rozpijanie studentów jednego z największych uczelnianych abstynentów, a potem odśpiewać arię z "Halki".
Gdy nie planował kolejnych żartów, nie bawił się na Piotrkowskiej i nie pracował nad własnym filmem, grał u innych. W 1957 r. można go było oglądać obok Zbigniewa Cybulskiego i Ryszarda Filipskiego w "Końcu nocy" Juliana Dziedziny, Pawła Komorowskiego i Walentyny Uszyckiej. Jak zauważa filmoznawca Grażyna Stachówna rola Małego, członka młodocianego "gangu", w którą się wcielił - na lata "sprawiła, iż Polański stał się (...) symbolem ekranowego chuligana". W tym samym roku odniósł swój pierwszy międzynarodowy sukces jako reżyser i autor scenariusza eksperymentalnego filmu "Dwaj ludzie z szafą". 15-minutowy obraz o tragarzach (Henryk Kluba i Jakub Goldberg) niosących szafę przyniósł Polańskiemu Brązowy Medal na Festiwalu w Brukseli, Złote Wrota na II MFF w San Francisco, dyplom honorowy na V MFFK w Oberhausen, a także nagrody w Vancouver i Amsterdamie.
Równie owocny okazał się dla twórcy rok 1959. Po etiudzie "Lampa", zachowanej w poetyce horroru, wyreżyserował zainspirowany opowiadaniem Leszka Szymańskiego "Klozet babcia" swój film dyplomowy "Gdy spadają anioły". W jedną z ról wcieliła się jego ówczesna żona, gwiazda komedii "Ewa chce spać" - Barbara Kwiatkowska. Dyplomu jednak Polański nie uzyskał, ponieważ nie złożył wymaganej pracy teoretycznej. Dzięki pomocy Jerzego Bossaka udało mu się związać z zespołem filmowym "Kamera". Po odrzuceniu scenariusza "Noża w wodzie", który napisał razem z Jerzym Skolimowskim, wyjechał z Kwiatkowską do Paryża. Zrealizował tam krótkometrażówkę "Gruby i Chudy" (1961, sam wystąpił w roli komicznego Chudego).
|
|
|