|
Zamieszki w oczach turystów Zachodu
|
|
|
|
|
2008-03-22 21:51:30
Agencja Prasowa Xinhua
|
|
|
Na jednym z australijskich portali internetowych poinformowano, że następnego dnia po zamieszkach w Lhasie, czyli 15 marca, chińskie siły bezpieczeństwa zablokowały Lhasę i domagały się od turystów pozostania w hotelu. 17 marca turyści mogli opuszczać hotel, jednakże musieli okazywać na punktach kontrolnych swoje paszporty.
Pochodzący z Kanady turysta Serge Lachapelle wspominając wydarzenia w Lhasie powiedział, że sklepy zostały spalone, a wiele budynków zostało zniszczonych. Kanadyjskie gazety w długich artykułach relacjonowały zamieszki Lhasie.
Kanadyjski turysta, 40-letni Aleks Sinclair powiedział, że w dniu zamieszek ukrył się on na schodach budynku jednego z urzędów pocztowych. Słyszał on odgłos strzelaniny i wybuchy. Stwierdził, że były to najcięższe chwile w jego życiu - "prawdę mówiąc, bardzo martwiłem się o swoje życie."
Brytyjska turystka, 59-letnia Susan Wetmore powiedziała, że to, co się stało w Lhasie, było po prostu barbarzyńskie. W kanadyjskiej gazecie podkreślono, że mimo trudnych przeżyć, kanadyjscy turyści byli dobrze traktowani zarówno przez chińskie władze, jak i tybetańskich mieszkańców.
19 marca, gazeta brytyjska "The Times" opublikowała artykuł zatytułowany "Turyści relacjonują zamieszki w Lhasie". W artykule opisano to, co widzieli turyści brytyjscy w Tybecie. Czytamy w nim, że zamieszki nie tylko zniszczyły pokój i rozkwit Tybetu, lecz także zaprzeczyły idei walki bez przemocy, za którą opowiada się Dalajlama.
41-letni Stephen Thompson pochodzi z Nowej Zelandii. W dniu zamieszek mieszkał w hotelu Saikang. Widział rebeliantów rozbijających okna budynków. 1 2 3
|
|
|
|
|
|
Wasze opinie |
|
|
|
|