Pojawiające się ciągle incydenty z użyciem broni palnej w Stanach Zjednoczonych wzbudzają zaniepokojenie społeczności międzynarodowej. W dniach 23-24 lipca Chicago przeżyło „krwawy weekend” podczas, którego 4 osoby zostały zastrzelone, a 55 zostało rannych. Na początku lipca, również w Chicago, napastnik otworzył ogień do tłumu uczestniczącego w paradzie z okazji Dnia Niepodległości, zabijając co najmniej siedem osób i raniąc około 30 innych. Według szacunków ONZ wskaźnik zabójstw w Stanach Zjednoczonych jest trzykrotnie wyższy niż w Kanadzie, pięciokrotnie wyższy niż we Francji i 26-krotnie wyższy niż w Japonii.
Przewlekła choroba związana z przemocą z użyciem broni w Stanach Zjednoczonych nigdy nie została wyleczona z powodu stojącego za nią „łańcucha interesów”. Według danych z amerykańskiej strony internetowej Open Secrets, od 1998 do 2020 roku amerykańskie grupy paramilitarne wydały ponad 170 milionów dolarów na polityczny lobbing na szczytach władzy. W 2018 roku CNN podało, że na 535 członków obu izb ówczesnego Kongresu, aż 307 z nich otrzymało wsparcie finansowe bezpośrednio lub pośrednio od Narodowego Związku Strzeleckiego (NRA). Oczywiście polityka czarnych pieniędzy i wspólne interesy stoją za proliferacją broni i częstymi strzelaninami w Stanach Zjednoczonych. Niestety zwykli ludzie cierpiących z powodu przemocy z użyciem broni, nie są przedmiotem troski polityków.