Po wizycie przewodniczącej Izby Reprezentantów USA - Nancy Pelosi w chińskim regionie Tajwan, wysocy rangą urzędnicy amerykańscy na zmianę oczerniali „nadmierną reakcję”, która „powoduje kryzys w stosunkach chińsko-amerykańskich”. Próbują zrzucać odpowiedzialność za eskalację sytuacji w Cieśninie Tajwańskiej na Chiny. Co gorsza, niektórzy amerykańscy politycy kolejno odwiedzali Tajwan, dolewając oliwy do ognia.
W celu utrzymywania stabilności Cieśniny Tajwańskiej, Chiny z góry wyraźnie wyraziły swój sprzeciw, wielokrotnie podkreślając powagę i szkodliwość wizyty Pelosi na Tajwanie oraz wskazywały, że wszelkie konsekwencje z tym związane poniesie strona amerykańska.
Były premier Australii - Paul Keating zwrócił uwagę, że trudno wyobrazić sobie „bardziej lekkomyślny i prowokacyjny czyn" niż ten. Jeśli sytuacja zostanie źle oceniona lub źle potraktowana, bezpieczeństwo, dobrobyt i porządek w danym regionie i na całym świecie będą miały katastrofalne konsekwencje ...
W obliczu złośliwej prowokacji ze strony USA Chiny nie mają innego wyboru, jak tylko stawiać opór.
Zasada „jednych Chin” jest centrum podstawowych interesów Chin. Strona amerykańska powinna wyciągnąć wnioski z konsekwencji odwiedzenia Tajwanu przez Pelosi i powrócić na właściwą ścieżkę w przestrzeganiu zasady jednych Chin oraz postanowień trzech wspólnych komunikatach chińsko-amerykańskich, a nie popełnić ponownie błędy.