Wieczorem 21 listopada czasu lokalnego w Pałacu Elizejskim, francuskim pałacu prezydenckim, prezydent Emmanuel Macron zorganizował bankiet dla wielu europejskich przedsiębiorców. Wśród uczestników znaleźli się przedstawiciele z takich firm jak np. Ericsson, Volvo, Unilever itd. Nie była to jednak uroczysta kolacja, ale gorzka prośba podszyta nadzieją, że firmy te pozostaną w Europie. Macron chciał przekazać im wiadomość: zostańcie, nie uciekacie.
Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, politycy we Francji i w Europie martwią się, że firmy opuszczą Europę, a europejski system przemysłowy zostanie zniszczony poprzez Stany Zjednoczone.
Zwiększone ryzyko dezindustrializacji w Europie zasmuciło europejskich decydentów. Od wybuchu kryzysu ukraińskiego Europa poszła w ślady Stanów Zjednoczonych, wprowadzając kilka rund sankcji przeciwko Rosji. Jednak to Europa stała się największą ofiarą tych działań. Po drugiej stronie Atlantyku Stany Zjednoczone, inicjator tego kryzysu, zbiły fortunę, wykorzystując głęboki kryzys energetyczny w Europie. Dobrym przykładem jest to, że gaz LPG o wartości 60 milionów dolarów, wysyłany jest do Europy i sprzedawany za 275 milionów dolarów. Jego cena wzrosła ponad trzykrotnie.
Wiele krajów europejskich wyraziło swój sprzeciw wobec "zerwania powiązań i przerwania łańcuchów dostaw". Potwierdza się, że po dokładnym zastanowieniu kraje europejskie dokonują coraz bardziej racjonalnych wyborów w sprawach międzynarodowych, a kolacja w Pałacu Elizejskim jest tego wyraźnym sygnałem.