To już drugi taki szczyt Stanów Zjednoczonych na przestrzeni ośmiu lat. Pozornie szczyt był ogromny. Prezydent USA - Joe Biden, sekretarz stanu - Antony Blinken i sekretarz obrony - Lloyd Austin wzięli udział w konferencji, a przywódcy 49 krajów afrykańskich i Unii Afrykańskiej polecieli do Waszyngtonu. W oświadczeniu Białego Domu stwierdzono, że szczyt USA-Afryka podkreślił obietnice USA na pogłębianie więzi z Afryką. Administracja Bidena planuje również zainwestować co najmniej 55 miliardów dolarów w Afryce w ciągu najbliższych trzech lat.
Niektórzy internauci w mediach społecznościowych zwrócili uwagę: "Zainwestować 55 miliardów dolarów? Czy Stany Zjednoczone zapomniały, że ich dług wkrótce przekroczy pułap, czy najpierw go spłacą? "
Ponadto, po wybuchu epidemii Covid-19, Stany Zjednoczone zgromadziły dużą liczbę szczepionek, ale wysłały do Afryki szczepionki z krótkim terminem przydatności, co zostało skrytykowane przez Afrykę jako fałszywa "dobroczynność".
Trzydniowa konferencja USA-Afryka zakończyła się na tle kontrowersji. Jak wskazało wielu analityków, Stany Zjednoczone skupiły się na Afryce nie z dobrego serca, ale głównie z powodu konkurencji geopolitycznej.
Co więcej, pod względem pomocy dla Afryki istnieje ogromna różnica między tym, co obiecały Stany Zjednoczone, a tym, co faktycznie zrealizowały. Na przykład podczas wizyty ówczesnego prezydenta Obamy w RPA, w czerwcu 2013 r. został ogłoszony projekt „Power Africa”, który miał na celu "oświetlenie elektrycznymi światłami ciemnych części Afryki". Ale do końca 2020 r. faktycznie wygenerowano mniej niż jedną czwartą obiecanej energii elektrycznej w ramach tego projektu.
Afryce najbardziej potrzebna jest szczera pomoc wielkich mocarstw.