20.03.2023. przypada 20. rocznica agresji US Army i wojsk sojuszniczych w Iraku. Wracam często myślami do tamtych wydarzeń, wspominając, np., kompromitujące przemówienie Colina Powella, ówczesnego Sekretarza Stanu USA (w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, 03.02.2003.), który usiłował uzasadniać a priori „celowość” tej agresji. Szczytem cynizmu C. Powella było wówczas pokazanie członkom RB ONZ probówki niby zawierającej zarazki wąglika, składnika bardzo niebezpiecznej broni bakteriologicznej. Główne kłamliwe i obłudne „argumenty”, czyli wojenne preteksty amerykańskie były wówczas następujące: zniszczenie (rzekomej) irackiej broni masowej zagłady, obalenie „autorytarnych rządów” prezydenta Saddama Husseina, wyeliminowanie jego poparcia dla terrorystów Al-Ka’ida i zapewnienie przestrzegania praw człowieka w Iraku. Dalszy bieg wydarzeń unaocznił światu przerażającą obłudę i fałsz owych „argumentów” made in USA oraz ich całkowitą klęskę.
O co naprawdę chodziło stronie amerykańskiej? Bez wątpienia jej celem było (i jest nadal) dalsze umacnianie amerykańskiej obecności (pozycji) politycznej, strategicznej i ekonomicznej na Bliskim i na Środkowym Wschodzie, który jest jednym z najbardziej zasobnych regionów świata w produkcji ropy naftowej i gazu ziemnego. Chodziło także o zapewnienie swoistej tarczy ochronnej Izraelowi, któremu, rzekomo, zagrażały nieistniejące irackie bronie masowej zagłady; i wreszcie chodziło o dostęp do ważnego rynku arabsko-islamskiego w celu eksportowania tam takich „towarów”, jak: „American democracy”, American way of life i in. Przy czym eksport ten odbywał się głównie za pośrednictwem „hard power”, ale trafiał na grunt krajów pozbawionych autentycznych tradycji demokratycznych i nie podatnych na ww. „towary” amerykańskie. Przed tragedią iracką USA podejmowały swe próby eksportowe tego rodzaju w innych krajach regionu, np. w Iranie, w Afganistanie, w Syrii, w Jemenie, w Kurdystanie, w Libii, w Palestynie i in., oraz -wcześniej - w wojnie koreańskiej czy wietnamskiej. Wszędzie bez powodzenia!
Również przypadek iracki zapowiada się jako kolejna wielka klęska polityki i strategii amerykańskiej. Główne dane mówią same za siebie. Agresja trwała de facto do 2014 r. - łącznie z wojną domową. Kofi Annan, ówczesny Sekretarz Generalny ONZ, stwierdził jednoznacznie, że agresja amerykańska w Iraku była nielegalna z punktu widzenia postanowień prawa międzynarodowego i Karty ONZ. Prezydent Saddam Hussein został powieszony d. 30.12.2006 r. Przedtem zamordowano jego dwóch synów - Udoya i Qusaya oraz ponad 300 wysokich urzędników państwowych. Niektórzy Amerykanie mają duże doświadczenie w zabijaniu nawet własnych przywódców (np. John Fitzgerald Kennedy, Martin Luter King oraz inni.). Prezydent USA, George W. Bush, proklamował, dnia 01.05.2003: ”Operation Iraqi Freedom - mission accomplished”. Ale skłamał. Bowiem agresja i wojna domowa trwała nadal aż do roku 2014 i doprowadziła do wielkiego bałaganu, a nie do „American democracy” w Iraku. Łącznie życie tam straciło ponad 1 mln osób, a 4,5 mln obywateli zostało zmuszonych do opuszczenia własnych domostw (tzw. displaced people). Nakłady USA na awanturę iracką = 2 bln USD (!), a liczba wojskowych tam wówczas służących = 170.000 osób. Rekordowa liczba Amerykanów zabitych w jednym roku 2007 = 904 żołnierzy. Pozostaje ich tam nadal jeszcze 2.000.
Irak - to starożytna cywilizacja ludzka (Mezopotamia itd.). Ale - w wyniku agresji - nowożytny Irak znalazł się w ruinie. Nadal trwają tam niepokoje społeczne, bałagan polityczny, kłótnie pomiędzy szyitami i sunnitami, ale nie tylko, bardzo podupadła gospodarka, szczególnie produkcja surowców strategicznych, wojna z terroryzmem nie została jeszcze wygrana, a broni masowej zagłady Amerykanie w Iraku nie znaleźli. Trwają w tym kraju nieustające niepokoje społeczne, np. niezadowolona ludność atakowała gmach parlamentu w roku 2022. Sami Amerykanie przyznają, że rząd iracki nie działa sprawnie, mimo że funkcjonuje pod nadzorem amerykańskim („disfunctioning governement”).
Nie widać końca katastrofy irackiej spowodowanej przez Amerykanów, tym bardziej że w samych Stanach Zjednoczonych nadal toczą się kłótnie ws. celowości i efektywności analizowanej „operacji”. W sumie, smutna to jest ta 20.rocznica agresji amerykańskiej w Iraku, smutna dla narodu irackiego, dla świata islamskiego, dla całego regionu i dla reszty świata. Należałoby, żeby sami Amerykanie wyciągnęli właściwe wnioski z tych dramatycznych doświadczeń irackich, ale nie jestem pewien, czy tak się stanie? Bowiem kierownictwo bidenowskie brnie dalej w kolejne awantury międzynarodowe, jak np. na Ukrainie, czy wokół chińskiego Tajwanu i na obszarach Azji/Pacyfiku. Recydywa przypadku irackiego w stosunku do innych krajów i regionów byłaby jeszcze bardziej dramatyczna i niedopuszczalna. Natomiast pozytywnym przykładem dyplomacji pokojowej (Soft Power) jest np. kluczowa rola Chin w niedawnym pojednaniu irańsko-saudyjskim. Tak trzeba postępować!
Autor: Sylwester Szafarz (b. Konsul Generalny Polski w Szanghaju)