Kwietniowa rozmowa prezydenta Xi Jinpinga z prezydentem Zełeńskim najpierw zaskoczyła europejskie media, a potem wywołała rzadko spotykane w tym roku komentarze. Choć dialog chińsko-ukraiński nie powinien być zaskoczeniem.
Przecież 24 lutego opublikowano w Pekinie 12- wtedy punktowy plan pokojowy. Komentowany powszechnie przez europejskie, także polskie, media i polityków. Akceptowano jego dobre intencje, proponowane w nim zasady, zwłaszcza „poszanowania integralności terytorialnej” państw. I krytykowano go za przewagę pięknych, ogólnych haseł nad propozycjami konkretnych rozwiązań. Choćby w przypadku Krymu. W opinii Ukraińców jest on integralną częścią ich terytorium, w rosyjskiej opinii integralną i historyczną częścią Rosji. Potem europejskie media przestały wspominać o chińskim planie pokojowym. Głos armat zagłuszył dyplomatów.
W marcu prezydent Xi Jinping złożył wizytę w Moskwie. Już wtedy ogłoszono, że przywódca Chin zamierza niebawem rozmawiać także z prezydentem Ukrainy. Miesiąc minął. Wielu komentatorów i polityków, zwłaszcza rosyjskich, uznało, że ta zapowiedź skończy się pewnie jedynie na obietnicach.
Pierwsze efekty
Okazało się jednak, że w tym czasie dyplomacje chińska i ukraińska nie próżnowały. Kiedy doszło do rozmowy obu prezydentów, szybko pojawiły się tak oczekiwane w Europie, zwłaszcza w państwach graniczących z Ukrainą, konkrety.
Dowiedzieliśmy się, że w drodze do Pekinu jest już Pawło Rabykin. Ekspert prawa międzynarodowego, były ambasador Ukrainy w Danii, ostatnio minister ds. strategicznych gałęzi przemysłu. Polityk doświadczony i zaufany współpracownik prezydenta Zełenskiego. Po dwóch latach, jakie minęły od śmierci poprzedniego ambasadora Ukrainy w Chinach, będzie on teraz kierować ambasadą ukraińską.
Chiny powołały też specjalną delegację do spraw konfliktu ukraińskiego. Na jej czele stanął Li Hui, obecny przedstawiciel do spraw Eurazji. To 60-letni doświadczony dyplomata,który przepracował w chińskiej ambasadzie w Moskwie 15 lat. Przez dziesięć lat jako ambasador. Można rzec, że dobrze zna Rosję, zwłaszcza rosyjską politykę.
Dzięki takim decyzjom kadrowym, konsultowanym zapewne wcześniej, od razu stworzono stałe i kompetentne kanały szybkiego przepływu informacji na linii Pekin-Kijów.
Taka reaktywacja relacji chińsko-ukraińskich nie przypadła do gustu niektórym rosyjskim mediom. Jak złośliwie napisał dziennik „Kommiersant”, Chiny zaczynają pełnić rolę „gońca". W rzeczywistości minister Li Hui ma się rozpocząć „wahadłową dyplomacje”, rozmawiając z Kijowem, Moskwą, Brukselą i innymi stolicami Europy oraz Waszyngtonem. To trudne zadanie wymagające wielkich kompetencji i cierpliwości. Dyplomatycznej profesji.
Ważną i konkretną były deklaracje obu prezydentów, że Chiny i Ukraina zgodnie uważają, iż groźby użycia broni jądrowej w polityce międzynarodowej są niedopuszczalne. Oba państwa pragną aby zajęta przez rosyjskie wojska Zaporoska Elektrownia Atomowa stała się strefą bezpieczną. A także aby inne elektrownie atomowe nie były wykorzystywane jako szantaż w konfliktach zbrojnych.
Uspokoił międzynarodowe napięcia, kreowane ostatnio przez światowe media, Ołeksij Daniłow, sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Ogłosił on, że do tej pory specjaliści ukraińscy nie znaleźli w zdobytym rosyjskim sprzęcie i odłamkach używanej przez Rosjan amunicji żadnych śladów chińskiego sprzętu i uzbrojenia. To jednoznacznie zaprzecza pojawiającym się w mediach plotkom o sprzedaży broni Rosjanom przez chińskie firmy. Podgrzewającym anty chińskie nastroje w europejskiej opinii publicznej.
Prezydent Zełenski zapewnił też, że Chiny popierają swobodny wywóz z Ukrainy jej płodów rolnych, zwłaszcza tych przeznaczonych na rynki afrykańskie i azjatyckie. Uznał, że w relacjach chińsko-ukraińskich pojawiła się „Nowa energia”.
Zgodne reakcje
„Rosja jest otwarta na wszystko, co przyspieszy zakończenie konfliktu na Ukrainie, a zarazem pomoże Moskwie osiągnąć swoje cele”, powiedział rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, komentując rozmowę prezydentów Ukrainy i Chin. „Moskwa odnotowuje gotowość Pekinu do rozpoczęciu procesu negocjacyjnego”, potwierdziła rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.
Podobne stanowisku Rosji zaprezentowała też administracja prezydenta USA. „Z zadowoleniem przyjmujemy wieści, że doszło do rozmowy między prezydentem Xi i prezydentem Zełenskim – uważamy, że to pozytywny fakt”, powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby podczas briefingu prasowego. Dodał, że „USA od dawna stoją na stanowisku, że chcą końca tej wojny, jednak negocjacje mają szanse tylko, wtedy, gdy Ukraina będzie na nie gotowa”. Ocenił też, że nie ma dowodów na to, by Chiny wysyłały broń do Rosji, bo „od początku wojny Chiny konsekwentnie przedstawiają się jako mediator pomiędzy obiema stronami”.
Reaktywację relacji chińsko-ukraińskich pozytywnie oceniają też europejscy przywódcy. Przede wszystkim francuski prezydent Emanuel Macron, który stwierdził, że w czasie swojej wizyty w Pekinie gorąco namawiał prezydenta Xi aby „wywarł wpływ na Rosję”, a także niemiecki kanclerz Olaf Scholtz, przewodnicząca Rady Europejskiej Urszula von der Leyen.
„Jeśli Xi Jinping poważnie traktuje starania o pokój, na drodze jest wiele przeszkód. Największą jest fakt, że ani Ukraina, ani Rosja nie są w tym momencie gotowe do zaprzestania walki”, twierdziła w swej analizie agencja Associated Press.
Ekspert ds. stosunków międzynarodowych z Uniwersytetu Yonsei w Seulu John Delury uważa, że zakończenie wojny i interesy Chin są zbieżne.
„W interesie Pekinu nie leży, aby Rosja została upokorzona. Najlepsza opcja to zawieszenie broni, a razem z nim gospodarcza okazja do uczestnictwa w powojennej odbudowie Ukrainy”, uważa Delury.
Rozmowy przeydentów Xi i Zełenskiego mogą okazać początkiem ważnego procesu. Widać, że przywódca Chin ma poważne ambicje doprowadzenia do rozwiązania konfliktu.
Niestety na razie trudno liczyć, że dyplomatom chińskim szybko uda się doprowadzić do negocjacji ukraińsko-rosyjskich. Zwłaszcza, że obie strony zapowiadają rychłe wojskowe ofensywy i uzyskanie przewagi na polu militarnym.
W marcu tego roku, po zorganizowanych przez Chiny negocjacjach, zakończenie siedmioletniego sporu dyplomatycznego ogłosiły wrogie wobec siebie Arabia Saudyjska i Iran.
Wcześniej uważano, że ten wieloletni spór jest „nie do rozwiązania”. Zatem dajmy głos dyplomatom zanim znów do głosu dojdą armaty.
Wspierajmy na „Nową energię”. (Piotr Gadzinowski)